Kaczyński boi się wyrzucić Czarneckiego, bo ten ma na niego kwity?

No i mamy klasyczną PiS-owską groteskę! Jarosław Kaczyński, którego ręka sprawiedliwości sięga wszędzie, nagle twierdzi, że nie ma “prawa” wyrzucić Ryszarda Czarneckiego z partii. Tak, tego samego Czarneckiego, który razem z żoną został zatrzymany w związku z nieprawidłowościami w Collegium Humanum. Ale jak to w PiS bywa – sprawiedliwość według Kaczyńskiego ma swoje zasady, które rządzą się zupełnie innymi prawami niż te, które dotyczą reszty obywateli.

Prezes PiS, który w przeszłości z łatwością eliminował każdego niepokornego członka partii, nagle staje się bezsilny wobec swojego wieloletniego kompana. Zawieszenie w prawach członka partii? Oczywiście, że tak. Ale wyrzucenie? „Nie mam prawa” – tłumaczy Kaczyński. Gdyby tylko każdy obywatel miał taką ochronę prawną, jaką cieszy się Czarnecki! Ale PiS-owski immunitet działa inaczej, a sąd partyjny wydaje się być instytucją wyjętą prosto z komedii politycznej.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Czarnecki, oskarżany o korupcję i pranie pieniędzy, jest ponoć wielkim zaskoczeniem dla Kaczyńskiego. Prezes PiS, ten sam, który kontroluje każdy ruch swoich politycznych podwładnych, nagle nie wiedział o aktywnościach Czarneckiego. No cóż, jak sam przyznaje, bardziej kojarzył go z jedzenia i licznych podróży po świecie. A co z rządzeniem? Wygląda na to, że w PiS-ie bardziej liczy się ilość zjedzonych obiadów niż jakiekolwiek zasady moralne.

Oczywiście, Kaczyński szybko minimalizuje znaczenie sprawy, nazywając problemy PiS-u „problemami medialnymi”. Bo przecież nie ma to jak odrzucić rzeczywistość i twierdzić, że wszystko to tylko zła prasa. Dla Kaczyńskiego, to że PiS rządził przez 10,5 roku, jest wystarczającym powodem, by zlekceważyć każdą krytykę. Dwa razy prezydent? To przecież idealne alibi na wszystkie afery i skandale, które mogą spaść na PiS, prawda?

Ryszard Czarnecki, jak widać, to prawdziwy bohater partii. Prokuratorskie zarzuty o powoływanie się na wpływy, przyjmowanie korzyści majątkowych i pranie pieniędzy? Dla Kaczyńskiego to zaledwie „sprawy do zweryfikowania”. Żona Czarneckiego, która rzekomo również brała udział w tych działaniach, to po prostu „kolejny przypadek”. Ale spokojnie, sąd partyjny rozpatrzy sprawę. Kiedy? Niewiadomo. A co zrobi Kaczyński? Nic, bo przecież „nie ma prawa”.