Wydawałoby się, że powódź na południu Polski ostudzi temperaturę politycznego sporu w Polsce. Nic takiego jednak się nie stało. Na Nowogrodzkiej uznano bowiem, że to świetna okazja by bezpardonowo atakować Donalda Tuska.
– Dochodzimy do drugiej, bardzo niebezpiecznej sytuacji. Otóż temat powodzi zamiast budzić współczucie dla powodzian, empatię, staje się przede wszystkim okazją do politycznego sporu – zauważa Michał Szułdrzyński na łamach „Rzeczpospolitej”.
– Cały dramat, ludzkie tragedie, ogrom strat, wielkie wyzwania dla społeczności lokalnych, ale też i dla państwa, stają się tylko pretekstem do wzmacniania polaryzacji. Nic dobrego z tego nie wyniknie – dodaje dziennikarz.
Na Nowogrodzkiej muszą o tym wiedzieć. I ktoś podjął decyzję, że „gra na polaryzację” po prostu się opłaca.