Ujawnienie metod PiS pokazuje, że w czasie wyborów prezydenckich mogło dojść do nieprawidłowości skutkujących sfałszowaniem ich wyniku na korzyść Andrzeja Dudy. Według niektórych wygrał Rafał Trzaskowski a wyniki zmanipulowano.
Pytanie o legalność prezydentury Andrzeja Dudy, które jeszcze niedawno wydawało się być czysto teoretyczne, dzisiaj nabiera zupełnie nowego znaczenia. W 2020 roku Polska przeżyła jedne z najbardziej kontrowersyjnych wyborów prezydenckich w najnowszej historii, które zakończyły się ponownym wyborem Dudy. Ale czy naprawdę? Pojawia się coraz więcej dowodów i doniesień o fałszowaniu wyników, które mogły mieć kluczowy wpływ na ostateczny rezultat. Czy możliwe, że prawdziwym zwycięzcą wyborów w 2020 roku był Rafał Trzaskowski, a Andrzej Duda pełni funkcję prezydenta nielegalnie?
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Informacje o fałszowaniu wyników wyborczych nie są nowością w Polsce, szczególnie w kontekście rządów PiS, które nie stronią od kontrowersji. W 2020 roku liczne raporty i świadectwa wyborców wskazywały na nieprawidłowości, które mogły w sposób znaczący wpłynąć na ostateczne wyniki. Znikające głosy, całe domy opieki głosujące na Dudę, błędy w protokołach wyborczych, a także doniesienia o presji na komisje wyborcze – to tylko niektóre z zarzutów, które pojawiały się już wtedy. PiS, jak to ma w zwyczaju, szybko uciszał wszelkie głosy sprzeciwu, starając się odwrócić uwagę od potencjalnych manipulacji.
Ale dziś te zarzuty wracają ze zdwojoną siłą. Skoro już wtedy doszło do takich nieprawidłowości, pytanie brzmi: na jaką skalę? Czy całość wyborów była zmanipulowana? A co, jeśli rzeczywisty wynik wyborów był zupełnie inny, niż nam to przedstawiono? Jeśli prawdziwym zwycięzcą wyborów w 2020 roku był Rafał Trzaskowski, Polska mogła stracić 5 lat pod rządami nielegalnego prezydenta.
Niezwykle podejrzane jest także to, jak prokuratura – będąca wtedy pod kontrolą ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry – milczała na temat nieprawidłowości z 2020 roku. Zamiast przeprowadzenia dokładnych śledztw, wszelkie wnioski i doniesienia o fałszowaniu wyników są odrzucane lub ignorowane. Wygląda na to, że PiS od początku zakładał, że jedyną drogą do utrzymania władzy jest manipulowanie wynikami.
A co robi Andrzej Duda? Udaje, że nic się nie dzieje. Prezydent, który powinien być wzorem legalizmu i konstytucyjnego porządku, odwraca wzrok od oskarżeń. Czyżby Duda doskonale zdawał sobie sprawę, że jego prezydentura stoi na glinianych nogach, a prawda o wyborach z 2020 roku mogłaby go strącić z tronu?
Zbyt wiele elementów tej układanki zaczyna do siebie pasować. Rafał Trzaskowski, który w drugiej turze wyborów zdobył niemal połowę głosów, mógł być rzeczywistym zwycięzcą, gdyby nie manipulacje wyborcze. Czyżby głosy na Trzaskowskiego były celowo nieważnione lub fałszowane, aby na siłę utrzymać Dudę przy władzy? PiS doskonale wiedział, że przegrana w wyborach prezydenckich oznaczałaby początek końca ich władzy. Dlatego zrobili wszystko, aby wyniki zostały zmanipulowane.
W normalnych warunkach, takie zarzuty powinny wywołać lawinę śledztw i kontroli, jednak w Polsce, gdzie instytucje państwowe zostały zdominowane przez PiS, szanse na uczciwe dochodzenie są praktycznie zerowe. Ale nie można ignorować pytania: czy Polska ma nielegalnego prezydenta?
Jeśli okaże się, że wybory w 2020 roku były zmanipulowane, cała prezydentura Andrzeja Dudy staje się nielegalna. To nie tylko kwestia honoru czy reputacji – to podważenie legalności władzy na najwyższym szczeblu państwa. A co za tym idzie, wszystkie decyzje Dudy, od nominacji sędziowskich po podpisywanie ustaw, mogą zostać uznane za nieważne.
Fałszowanie wyborów to nie tylko przestępstwo, to zamach na demokrację. Jeżeli Andrzej Duda naprawdę został prezydentem na skutek manipulacji, PiS zafundował Polsce pięć lat bezprawia i chaosu.
Dziś pytanie o legalność prezydentury Andrzeja Dudy staje się coraz bardziej palące. Czy Polska będzie miała odwagę spojrzeć prawdzie w oczy? A może PiS, jak zwykle, będzie starało się zatuszować sprawę, uciszając wszelkie głosy sprzeciwu? Czas pokaże, ale jedno jest pewne – prawda zawsze wyjdzie na jaw, a wtedy Polska będzie musiała rozliczyć się z pięcioma latami prezydentury zbudowanej na kłamstwie.