Gdy Europa próbuje wstać z kolan po wojennych zapędach Rosji i szuka sposobów na odcięcie się od putinowskiej polityki, Andrzej Duda jakby postanowił działać wbrew logice i interesowi Polski. Prezydent, który teoretycznie powinien być twarzą niezłomnego oporu wobec Moskwy, ostatnio spędza czas na spotkaniach z postaciami, które można spokojnie uznać za sympatyków Kremla. Kto wie, może to element jakiegoś nowego “planu” polskiej dyplomacji – promowanie prorosyjskich sojuszy w sercu Europy?
Na ostatnim spotkaniu w Czechach Duda zdołał zaszokować nie tylko Polaków, ale także obserwatorów międzynarodowych. Jego towarzystwo – dość swobodnie utrzymujące kontakty z Moskwą – wywołało szerokie oburzenie w kręgach europejskich. A przecież Polska, z racji swego położenia i historycznych doświadczeń, powinna być liderem europejskiego oporu wobec rosyjskiej agresji. Tymczasem, nasz prezydent wydaje się stąpać po wątpliwych moralnie ścieżkach.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Czyżby Duda pomylił swoje role? Zamiast bronić polskich interesów i wspierać Ukrainę w jej heroicznej walce, prezydent wybiera towarzystwo tych, którzy od dawna chętnie spoglądają w stronę Kremla. Może liczy, że w tym kręgu znajdzie polityczne schronienie po zakończeniu swojej prezydentury? W końcu, Europa pamięta każdą zdradę, a Polakom trudno będzie zapomnieć o takim braku lojalności wobec europejskich wartości.
Nie chodzi o to, że prezydent nie ma prawa do spotkań międzynarodowych. Chodzi raczej o to, że w kluczowym momencie, gdy trzeba jednoznacznie stanąć po stronie wartości demokratycznych i wolnościowych, Duda wybiera spotkania, które przypominają wątpliwe dyplomatyczne manewry w stylu “polityki balansowania”. Czy ktoś mu jeszcze nie powiedział, że na tej drodze balans nie działa? Albo stoisz po właściwej stronie historii, albo przegrywasz wszystko.
Patrząc na te ruchy, nie sposób nie zadać pytania: czy Andrzej Duda faktycznie reprezentuje interesy Polski i Europy, czy może stał się politycznym marionetką w rękach tych, którzy najchętniej widzieliby Europę na kolanach przed Putinem?
A może jest putinowską marionetką sam?