PiS obiecywał złote góry, a skończyło się na coraz wyższych rachunkach za prąd. Osiem lat ich rządów to okres systematycznych podwyżek, katastrofalnej polityki energetycznej i ucieczki od odpowiedzialności. Teraz, gdy już nie mają władzy, staje się jasne, jak bardzo zniszczyli polski system energetyczny.
PiS – pasmo podwyżek
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Kiedy PiS obejmowało władzę, Polacy liczyli na stabilizację cen energii. Co dostali? Nieustanne podwyżki, tłumaczone „czynnikami zewnętrznymi”, „zawirowaniami na rynku światowym” czy „zielonymi szantażystami z Unii Europejskiej”. Jakby to nie PiS miał decyzyjność nad polskim systemem energetycznym i jakby przez osiem lat nie mieli żadnych narzędzi, by coś zmienić. Ale po co się starać? Ważniejsze były przecież przekopy, pomniki i inne „sukcesy” godne mistrzów PR-u, a nie realnych zmian.
Obniżenie cen energii? Oczywiście, że możliwe! Ale…
Eksperci biją na alarm: obniżenie cen energii jest możliwe, ale wymaga ogromnych inwestycji. Problem w tym, że PiS zamiast inwestować, oddawał się polityce krótkowzrocznego złodziejstwa i rozdawnictwa. Modernizacja sieci? Nie ma. Inwestycje w odnawialne źródła energii? Tylko wtedy, kiedy można było przy tym ugrać polityczne punkty – a przecież to Rosjanie płacili łapówki za zakup węgla. Bez solidnego działania państwa, samorządów oraz całego sektora energetycznego, nie ma mowy o obniżeniu rachunków za prąd. A to, co zostało zniszczone przez osiem lat, nie da się naprawić jednym pstryknięciem palca.
System energetyczny w ruinie
Polityka energetyczna PiS to festiwal destrukcji. Zamiast budować nowoczesne elektrownie, postawić na odnawialne źródła energii i wspierać samorządy w projektach energetycznych, PiS skupiło się na archaicznych rozwiązaniach. Jedyną innowacją była próba sprzedawania Polakom idei, że kolejne podwyżki są „dla ich dobra”. Efekt? Mamy energetykę, która ledwo zipie, a nasze rachunki rosną szybciej niż pensje polityków partii rządzącej.
Nie ma co się oszukiwać – odbudowa systemu energetycznego wymaga teraz gigantycznych nakładów finansowych i pracy. To, co PiS zniszczyło przez osiem lat, będzie teraz wymagało lat ciężkiej pracy i współpracy całego sektora. Tylko wtedy możemy myśleć o jak