Politolog i socjolog, prof. Radosław Markowski dosadnie skomentował mydlaną operę, znaną jako „PiS wybiera kandydata na prezydenta”. – Wstrzymywanie się z ogłoszeniem kandydata to dość infantylna gierka – uznał naukowiec.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
– Powinni podjąć decyzję, gdy będą już pewni swoich kandydatów – zauważył słusznie Markowski.
Jednak ta zwłoka nie jest przypadkowa. W ten sposób partia próbuje „pokazać mało zainteresowanemu elektoratowi, że myślą i kalkulują” . – Tymczasem te badania to rzecz archaiczna, z lat 70. czy 80. minionego stulecia – ocenił profesor.
Tymczasem tak naprawdę PiS ma dwie możliwości. – Pierwszą jest postawienie na kandydata bezrefleksyjnego, którego charakteryzuje m.in. fundamentalizm religijny. Wtedy PiS przegra te wybory, jednak pozostawi przy sobie najzagorzalszych zwolenników partii – uznał Markowski. Drugą możliwością jest „podjęcie się ryzyka” i wystawienie kandydata, która „z lotu ptaka wygląda na światowca i kosmopolitę”. – Kogoś, kto jest bardziej centrowy czy umiarkowany. Ryzykują, że zniechęcą tym bardziej radykalnych wyborców – mówił dalej Markowski.
Tak czy inaczej PiS czeka klęska. I jedynym problemem, który tak naprawdę interesuje Kaczyńskiego jest kwestia, na kogo zwalić odpowiedzialność.