Dominik Tarczyński stanął u boku człowieka, który nauczył go najwyraźniej wszystkiego, co wie. Bazwał Antoniego Macierewicza swoim „mentorem” i „nauczycielem” — tak, tego samego Macierewicza, który potrafił zaszokować najtwardszych polityków swoją obsesją na temat „smoleńskiego zamachu” i karkołomnymi teoriami.
Macierewicz, mający dziwnie podejrzane koneksje, mający swego czasu wielu młodych asystentów i słynący z zainteresowania „męskimi owłosionymi nogami”, to dla Tarczyńskiego nie tylko autorytet, ale wręcz wzór do naśladowania.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
A czego właściwie Tarczyński uczy się od swojego mistrza? Czy chodzi o sztukę politycznej manipulacji i utrzymywanie ludzi w strachu, dopatrując się wszędzie wrogów i spisków? A może wchodzi tu w grę tajemniczy wpływ, jaki Rosja wydaje się mieć na działania niektórych polityków z kręgu Macierewicza i jego samego?
Macierewicz, otoczony atmosferą podejrzanych związków i niedomówień, nieustannie przyciąga ludzi z podobną charyzmą… i podobnie mrocznymi sekretami.
Dominik Tarczyński, krok po kroku, wpisuje się w tę samą, starannie kreowaną narrację. Swoją gorliwością w powtarzaniu teorii o zagrożeniu z zewnątrz, zamiłowaniem do sensacyjnych haseł i ignorowaniem logiki politycznej wzoruje się na swoim mentorze.
Dlatego tym bardziej cenimy wyznanie pana Dominika o tym, że uczył go Macierewicz. Siatka agentów będzie łatwiejsza do rozpracowania.