Nieznośna „murzyńskość” PiS. Nawet zwolennicy Kaczyńskiego są zażenowani

Kiedy Trump wygrał wybory w Ameryce, PiS triumfował. I wszyscy mogliśmy zobaczyć przygnębiające obraz z parlamentu.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– Gdy do Sejmu dotarła wiadomość o wygranej Trumpa, większość posłów PiS i Konfederacji zaczęła bić brawo, a niektórzy krzyczeli: „Do-nald-Trump, Do-nald-Trump!”. Choć zwykłe ludzkie emocje można zrozumieć, to jednak te owacje były na granicy przyzwoitości, a zapewne wynikały także ze złudzeń, dotyczących wygranej kandydata republikanów – zauważa Łukasz Warzecha na łamach związanego z PiS tygodnika „Do Rzeczy”.

– Lecz sejmowe owacje na cześć Donalda Trumpa to i tak poziom niżej niż kuriozalna wypowiedź byłego szefa MON, a obecnie przewodniczącego nowo powołanego Komitetu Wykonawczego PiS, Mariusza Błaszczaka. […] „Jeżeli wygrałby Donald Trump, to sądzę, że natychmiast powinien się zmienić rząd w Warszawie, bo Niemcy nie są nas w stanie wspierać, jeśli chodzi o obronność, a Stany Zjednoczone tak”. Zatem zdaniem Błaszczaka o tym, kto rządzi w Warszawie, miałoby decydować to, kto rządzi w USA. Jeśli to nie jest mentalność kolonialna, to nie wiem, co nią jest – pisze dalej dziennikarz.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ci ludzie dalej marzą o objęciu władzy w Polsce. I mają niestety spore poparcie.