
– Dzisiaj rano dzięki jednej z internautek zobaczyłem tekst w Newsweek autorstwa pana Jacka Gądka, w którym opisana jest działalność jakiegoś zwolennika startu Sikorskiego, który rozważał pisanie jakiś e-maili z anonimowych kont – pisze Roman Giertych.
– W tekście właściwie nie było nic takiego, lecz artykuł opatrzono tytułem “Armia Giertycha zasadza się na Trzaskowskiego” oraz moim zdjęciem. Z tekstu nie wynika jakie miałoby być powiązanie tego zwolennika z Sikorskim lub ze mną. Może chodzi o to, że ten człowiek dodał moje konto na X do jakiejś swojej grupy. Nigdy jednak takiej grupy nie widziałem. Trzeba dodać, że na X uczestniczę w około 200 grupach. Skontaktowałem się z Redakcją “Newsweeka” i po mojej interwencji zmieniono tytuł i wyrzucono zdjęcie.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
– Zachowano natomiast tezę, że ja odpowiadam za wpisy każdego zwolennika Sikorskiego. Poziom nierzetelności, nieuczciwości i wręcz głupoty takich domniemywań pozostawiam Państwa ocenie. Chciałbym jednocześnie szanownym dziennikarzom powiedzieć, że z Rafałem Trzaskowskim jestem w życzliwym kontakcie i nic nas nie podzieli. Jeśli wygra on prawybory może liczyć na moje lojalne poparcie. Jeśli nie wygra, to nadal pozostaniemy dobrymi kolegami, gdyż nikt na nikogo się nie zasadza. Artykuł w “Newsweeku” oceniam jako podżeganie do podziałów. Nic z tego! – podsumowuje Giertych.