
Na Nowogrodzkiej panuje coraz bardziej nerwowa atmosfera. Wszystko przez widmo utraty państwowych subwencji. A w partyjnej kasie pustka.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
– Pierwsza zbiórka, która właściwie trwała od końca sierpnia do tej pory, pozwoliła na zebranie około 9,5 miliona złotych. Pozwoliło to przede wszystkim na spłatę kredytu, bo mieliśmy 35 milionów kredytu, więc za część tej okrojonej dotacji i pieniądze ze zbiórki udało nam na uporządkowanie tych kwestii kredytowych – mówi Henryk Kowalczyk z PiS.
– Aby partia funkcjonowała normalnie, to musimy zbierać koło miliona złotych miesięcznie co najmniej, bo mamy różne wydatki, łącznie z zatrudnianiem pracowników, ale także związane z podstawowymi czynnościami – dodaje polityk.
Ale skąd wziąć ten milion złotych? Raczej nie ze składek członkowskich, skoro okazało się, że aż 20 tys. formalnych działaczy, to „martwe dusze”. Czyli ludzie, którzy w życiu na PiS nie zapłacili ani złotówki.