Ale wazelina! Aż wstyd czytać!

Dominik Tarczyński zaczął opowiadać o Jarosławie Kaczyńskim. No i okazało się, że lider PiS nie jest starzejącym się satrapą, tylko… kocurem. Oczywiście tylko wtedy, kiedy poznamy go „prywatnie”.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– Nikt nie wie, jakim jest człowiekiem. To jest najciekawsze. Znają go tylko i wyłącznie z tego, że ma kota. Jest takim gościem, że jak się z nim posiedzi jeden wieczór i pozna go po prostu… Kocur jest taki, że szok, naprawdę. Po prostu to, jaki ma dystans do siebie, to w jaki sposób siebie określa. To jak czai wszystko – mówił Tarczyński.

– My mamy takie wyobrażenie, że ludzie tak 70 plus to już nie bardzo kleją, nie? On tak klei wszystko, rzeczywistość, on wszystko widzi, wyłapuje niuanse. Jest arcyciekawą personą. Każdemu bym życzył, żeby spędził z nim tyle czasu co ja, albo inni – przekonywał polityk PiS.

Nas tylko interesuje to, czy Kaczyński dostrzegł te słowa. I jakoś wynagrodzi za nie Tarczyńskiemu. Bo przecież tylko po to wygłoszono ten stek banałów podlany wazeliną.