Instytut Pamięci Narodowej od lat wzbudza kontrowersje swoimi działaniami, które coraz częściej przypominają nie tyle instytucję naukową, co narzędzie polityczne na usługach PiS. A gdy dochodzą do tego niejasne wydatki, wycieki informacji z tajnych teczek i szemrane powiązania z ludźmi związanymi z CBA i PiS, czas najwyższy powiedzieć: dość! IPN potrzebuje pilnego i niezależnego audytu, zanim stanie się kolejną kompromitacją w stylu Polskiej Fundacji Narodowej czy Fundacji Orlenu.
IPN miał być strażnikiem pamięci historycznej, ale pod rządami obecnych władz coraz częściej pełni rolę propagandysty na pełen etat. Sponsorowane artykuły w zagranicznych mediach, drogie i często nieudane kampanie edukacyjne czy projekty, które bardziej dzielą niż łączą Polaków, to tylko wierzchołek góry lodowej.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Nasuwa się pytanie: na co dokładnie idą setki milionów złotych, które co roku przeznacza się na działalność IPN? Czy są to wydatki zgodne z misją instytutu, czy może raczej fundusz na polityczne fanaberie kierownictwa?
Kiedyś to Polska Fundacja Narodowa była symbolem marnotrawienia publicznych pieniędzy na nieskuteczne kampanie promocyjne i polityczne spektakle. Teraz IPN wydaje się podążać tą samą drogą. Projekty bez jasnych celów, nieprzejrzyste umowy z mediami, a nawet podejrzenia o finansowanie propagandy za granicą – wszystko to sprawia, że IPN coraz bardziej przypomina Polską Fundację Narodową 2.0.
Czy polscy podatnicy muszą sponsorować kolejną instytucję, której działalność przynosi więcej szkody niż pożytku? Audyt finansowy mógłby odpowiedzieć na to pytanie, ale czy ktoś w obecnym kierownictwie naprawdę chce ujawnić prawdę?
Kolejnym poważnym problemem są wycieki z tajnych archiwów IPN. Od lat w mediach powiązanych z PiS pojawiają się informacje z teczek, które powinny być chronione w sposób szczególny. Zadziwiająca regularność, z jaką te dane trafiają do ludzi powiązanych z CBA i PiS, każe zastanowić się, czy IPN jest w ogóle w stanie wypełniać swoje podstawowe zadania.
Dlaczego tak łatwo wykorzystywane są tajne dokumenty do politycznych rozgrywek? Czy ktoś w IPN ponosi odpowiedzialność za bezpieczeństwo archiwów, czy może ich wyciek to celowe działanie? Kontrola NIK powinna zbadać nie tylko przepływ informacji, ale także to, czy IPN nie stał się narzędziem w rękach służb i polityków.