W obozie Prawa i Sprawiedliwości trwa pełnoskalowa wojna, która sprawia, że polityczny krajobraz partii przypomina pole bitwy, gdzie wszyscy walczą ze wszystkimi. To, co jeszcze niedawno było uznawane za zgraną machinę polityczną pod przywództwem Jarosława Kaczyńskiego, zamienia się w chaotyczną arenę zdrad, spisków i personalnych ataków. Nawet prezes – niegdyś niekwestionowany lider – wydaje się tracić kontrolę nad własnym ugrupowaniem.
Mateusz Morawiecki, choć oficjalnie lojalny wobec prezesa, za kulisami prowadzi własną grę. Jak donoszą źródła, premier nieustannie podgryza Kaczyńskiego, próbując osłabić jego pozycję w partii. Plotki o tym, że Morawiecki buduje własne zaplecze i sonduje możliwość stworzenia nowego ugrupowania, są coraz głośniejsze.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Morawiecki wie, że jego szanse na prezydenturę czy dalszą karierę polityczną w strukturach PiS maleją z każdym dniem, dlatego postanowił grać na czas i osłabiać Kaczyńskiego. W kuluarach mówi się nawet, że jego zespół podobno przygotowuje strategię delikatnego „odcięcia pępowiny” od prezesa, co w praktyce oznacza otwartą konfrontację.
Beata Szydło, która wciąż marzy o powrocie na pierwszą linię politycznej sceny, znalazła sojusznika w prezydencie Andrzeju Dudzie. Duet ten, choć nieformalny, skutecznie spiskuje przeciwko Kaczyńskiemu. Duda, sfrustrowany marginalizacją swojej roli przez PiS, widzi w Szydło partnera w budowaniu własnego zaplecza politycznego. Ich strategia? Żadna, bo są niezdolni do niczego więcej, ale jątrzą.
Nie byłoby pełnego obrazu chaosu w PiS bez Zbigniewa Ziobry. Minister Sprawiedliwości, znany z umiejętności antagonizowania wszystkich wokół siebie, tym razem skupił swoje wysiłki na ludzi Kaczyńskiego. Ziobro wie, że jego pozycja w partii jest niepewna, dlatego działa według zasady „dziel i rządź”. Każda próba mediacji między jego frakcją a resztą PiS kończy się kolejnymi konfliktami. W jego arsenale znajdują się zarówno haki jak i subtelne działania, które mają na celu skompromitowanie rywali wewnątrz partii.
Na tym politycznym polu bitwy pojawia się jeszcze jeden gracz – Przemysław Czarnek. Ambitny i lojalny wobec kościelnych elit, Czarnek próbuje przejąć kampanię wyborczą i wyrzucić Karola Nawrockiego, który okazał się kandydatem poniżej oczekiwań. Czarnek, wspierany przez silne lobby kościelne, widzi siebie jako zbawcę partii, który może uratować PiS przed nadchodzącą klęską. Jego metody są jednak równie kontrowersyjne, co jego wypowiedzi – zamiast budować, wprowadza jeszcze większy chaos.
Wszystko to dzieje się pod nosem Jarosława Kaczyńskiego. A ten nic. Czuwają nad nim Chlor i ten drugi, od podsłuchów. Ale z daleka. Być może są już zbyt daleko.