Roman Giertych wyśmiewa Razem: niech Pan pamięta panie Zandberg, że Jezus miał firmę, bo był cieślą, a większość swojego życia ciężko pracował

– Głosowanie w Sejmie w sprawie kolejnego wolnego dnia – Wigilii Bożego Narodzenia zakończyło się zwycięstwem niezwykłej koalicji. Prawie cały klub KO , PSL, Polska 2050 oraz połowa Konfederacji przegłosowała 215-211 koalicję PiS, połowy Konfederacji, Lewicy, Razem oraz Franka Sterczewskiego i Małgorzatę Tracz z KO, którzy złamali dyscyplinę klubową (tego dnia chyba pięć razy) – pisze Roman Giertych.

– Pomysł Lewicy zmierzał do tego, aby wykorzystać symboliczną dla Polaków Wigilię Bożego Narodzenia do dania jak to określili z mównicy sejmowej „prezentu od Sejmu” dla pracowników. W rezultacie przegranej Lewicy zamiast dnia całkowicie wolnego skrócono godziny pracy do 12 oraz wprowadzono rekompensatę dla handlu w postaci dodatkowej niedzieli handlowej w grudniu. Zaledwie kilka głosów zadecydowało o tym, że kolejny zupełnie wolny dzień nie stał się faktem.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– Gdy słuchałem Lewicy, która tak zażarcie walczyła o to, abyśmy czcili trzema, a nie dwoma dniami wolnymi urodziny Jezusa Chrystusa to przez chwilę pomyślałem, że doznali jakiegoś niezwykłego nawrócenia, a wiadomo gorliwość neofity najgorsza i już obawiałem się, że panie posłanki Żukowska, Matysiak i Dziemianowicz-Bąk wpadną zaraz w groźną dewocję. Na szczęście była to tylko próba przypochlebienia się kolejnym wolnym dniem na koszt przedsiębiorców. Bo nikt z tej dziwnej koalicji PiS, Lewica, Razem, Bosak, Sterczewski nie pomyślał, że ktoś za ten ich prezent będzie musiał zapłacić. A tym kimś są przedsiębiorcy.

– Wolna Wigilia kosztowałaby polską gospodarkę 6 miliardów złotych i w przeważającej części zapłaciliby za to drobni przedsiębiorcy, a nie pan Bosak, Kaczyński, czy Zandberg. Jak Państwo wiecie zawsze miałem, jeżeli chodzi o gospodarkę, poglądy liberalne. Jestem absolutnie przekonany, że zamiast rozdawać głupawe prezenty z cudzej kieszeni lepiej zająć się tematami na które ludzie czekają, a której wynikają z bardzo słabego poziomu usług publicznych. Dramatycznie słaba prokuratura, rachityczne i źle wyposażone szpitale, kulejąca na poziomie uniwersyteckim edukacja to są wszystkie tematy, którymi musimy się zająć w pierwszej kolejności.

– Polskie firmy są bardzo odporne na kryzysy, ale słabe usługi publiczne są troską wszystkich. To prywatne, polskie firmy mogą udźwignąć ciężar finansowy kraju, ale musimy je wspierać ze wszystkich sił i przestać sprawiać wrażenie, że to oni ze swoimi podatkami są na nasze usługi, a nie my jako posłowie mamy dbać, aby oni mogli te podatki spokojnie płacić i utrzymywać nasz kraj. Piszę to nie tylko jako poseł, ale jako drobny przedsiębiorca, adwokat, który nie bierze uposażenie z Sejmu, ale który każdego roku (również 2024) przeznacza dużą część zarobionych pieniędzy na daniny publiczne. Uważam, że mój patriotyzm wyrażam nie tylko służąc społecznie jako poseł, ale również jako rzetelny płatnik podatków. Kto wie która z tych funkcji jest ważniejsza?

– I wkurza mnie taka postawa przemądrzałych lewicowców, którzy nie ze swoich pieniędzy pragną innym rozdawać prezenty świąteczne. Panie Zandberg załóż firmę, naucz się wystawiać faktury, zatrudnij kogoś i opłać mu ZUS, to lepiej pomożesz polskim pracownikom niż wymyślając wolne od pracy dni. Tym bardziej, że w tradycji chrześcijańskiej Wigilia Bożego Narodzenia to czas postu i pokuty, a nie czas świętowania. Dopiero po zmroku wyglądamy pierwszych śladów gwiazd, które zapowiadają dzień następny, w którym obchodzimy narodziny Jezusa Chrystusa. I niech Pan pamięta panie Zandberg, że Jezus miał firmę, bo był cieślą, a większość swojego życia ciężko pracował w swym zawodzie. I tacy mądrale, którzy innym chcą dawać nie ze swoich pieniędzy nie cieszyli się jego uznaniem. Słynna przypowieść o człowieku, który dawał najętym robotnikom zapłatę identyczną za godzinę pracy, jak za cały dzień kończy się pouczeniem, że dobre dary wtedy są dobre, gdy je się daje ze swojego majątku – podsumowuje Giertych.