W orędziu kończącym rok 2024 prezydent Andrzej Duda odniósł się do najważniejszych problemów, z jakimi zmaga się Polska. Nie mówił niestety jak głowa państwa, lecz jak zawodowy propagandzista Prawa i Sprawiedliwości.
– W ostatnim roku pojawiło się wiele niepokojących sygnałów odnoszących się do rozwoju naszego kraju – mówił prezydent.
Andrzej Duda zadał retoryczne pytanie, czy kwestie kluczowe dla rozwoju Polski były traktowane przez rządzącą koalicję z należytą uwagą. – To są właśnie sprawy, od których zależy poziom życia Polaków i dalszy rozwój naszej Ojczyzny – podkreślił.
Odpowiedź prezydenta na to pytanie była jednoznaczna i krytyczna: – Niestety, odpowiedź jest negatywna.
Prezydent oskarżył rządzących o skupienie się na konfliktach i podziałach społecznych, które jego zdaniem prowadzą do osłabienia polskiej demokracji. Wymienił także chaos w wymiarze sprawiedliwości i brak bezpieczeństwa prawnego obywateli jako poważne konsekwencje działań obecnej koalicji.
– Doprowadzono do chaosu w wymiarze sprawiedliwości i braku bezpieczeństwa prawnego Polaków, a tym samym do osłabienia polskiej demokracji – zaznaczył.
Czy naprawdę Andrzej Duda swojego ostatniego orędzia z okazji Nowego Roku nie mógł wygłosić ot tak, „od siebie”? Musiał wydukać propagandowe tezy z Nowogrodzkiej?