Oni naprawdę w to wierzą? Zdumiewające słowa Błaszczaka

Szef klubu Prawa i Sprawiedliwości, Mariusz Błaszczak, nie pozostawia wątpliwości co do swojej opinii na temat możliwej wygranej Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich. Według Błaszczaka, może to wywołać prawdziwe polityczne trzęsienie ziemi, skutkujące rozpadem koalicji rządzącej. W rozmowie z Radiem ZET polityk wyraził swoje przekonanie, że obecna władza panicznie obawia się przegranej w obliczu rosnącej popularności Nawrockiego.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


„Jeśli wygra doktor Karol Nawrocki, to wtedy koalicja 13 grudnia się rozsypie. Ta większość będzie świadoma tego, że nie ma dla nich przyszłości” – stwierdził Błaszczak. Według niego, byłby to dowodem na powrót do „normalności” w Polsce i na świecie. Polityk wskazał, że polska scena polityczna mogłaby doświadczyć podobnych zmian, jak te obserwowane w Stanach Zjednoczonych za czasów prezydentury Donalda Trumpa.

Szef klubu PiS odniósł się również do działań obecnej opozycji, zarzucając jej próby przejęcia władzy „poprzez zagranicę i ulicę”. „My kierujemy się przede wszystkim poparciem Polaków, nie kierujemy się takimi zasadami, jakimi kierowała się ówczesna opozycja” – zaznaczył.

To nawet jest zabawne. Nawrocki, kandydat wyciągnięty z kapelusza, którego nie kojarzy większość Polaków, miałby wygrać wybory prezydenckie. I przywrócić „normalność” w stylu Trumpa. Czyli co: zawojować Grenlandię? Albo, jak niegdyś chciał pan Zagłoba, Niderlandy?