W ciągu zaledwie 11 miesięcy funkcjonowania rządowego programu refundacji in vitro, uruchomionego z inicjatywy gabinetu Donalda Tuska, zakwalifikowano aż 32 tysiące par do leczenia niepłodności. Efekt? 12 755 potwierdzonych ciąż – to tak, jakby Polska zyskała dodatkowy miesiąc urodzeń w roku!
Program in vitro to jedno z najbardziej konkretnych i skutecznych działań pronatalistycznych wprowadzonych przez obecny rząd. Dzięki wsparciu państwa pary, które przez lata zmagały się z problemem niepłodności, zyskały realną szansę na rodzicielstwo. I wykorzystały ją w pełni. W kraju, w którym średnio rodzi się ok. 19 tys. dzieci miesięcznie, osiągnięcie 12 755 ciąż w mniej niż rok to wynik, który trudno przecenić. To nie są liczby – to tysiące rodzin, które dzięki mądrej polityce państwa zyskały nowy sens życia. I które, wbrew niepokojącym trendom demograficznym, przyczyniły się do powiększenia polskiego społeczeństwa.
Inwestycja, która się opłaca
Koszt całego programu to 800 milionów złotych. To dużo? Nie, jeśli zestawimy tę kwotę z innymi wydatkami prorodzinnymi – w tym samym czasie na świadczenie 800+ państwo wydało 60 miliardów złotych. Program in vitro to zaledwie 1,3% tej sumy, a przynosi bardzo wymierne rezultaty: konkretne, nowe życia, które bez tego wsparcia mogłyby się nie pojawić.
Realna pomoc, nie propaganda
W odróżnieniu od polityki opartej na hasłach, program in vitro to działanie oparte na nauce, empatii i odpowiedzialności. Zamiast moralizowania i obietnic bez pokrycia – realne procedury, lekarze, kliniki i leczenie. To przykład, jak polityka może służyć obywatelom i odpowiadać na ich rzeczywiste potrzeby.
Nowa nadzieja dla tysięcy rodzin
Sukces programu to nie tylko efekt jego finansowania. To również efekt zmiany podejścia do obywatela. Zamiast stygmatyzacji – wsparcie. Zamiast ideologii – szacunek do wyboru i walki o marzenia. Program in vitro przywraca nadzieję, poczucie sprawczości i wiarę w państwo.