Pablo Morales o kandydatach PiS na prezydenta. Marnie to widzę

Znany internauta, Pablo Morales, przyjrzał się kandydatom z PiS na prezydenta:

1. Mateusz Morawiecki. Dla wyborców PiS to wciąż postać arcyważna. Pomnikowa. Ufa mu aż 83 pośród nich. I wyprzedza tu … Kaczyńskiego. Co w sumie jest najpoważniejszym powodem do usunięcia go z prezydenckiego wyścigu. Przez swoje 75 lat ziemskiego bytu Pan Jarosław opanował bowiem doskonalę sztukę kasowania konkurentów. A Morawiecki w sojuszu z Dudą może pozbawić go jedynej rodziny jaką ma, czyli… partii. Być może były premier nie da się wypchnąć i uprzedzając fakty nominuje się sam. Z prezydentem za plecami i kilkorgiem głośnych nazwisk. Być może pójdzie „vabank”… Kto wie, bo nie sądzę, by miał choćby 1% szans na to aby zostać kandydatem PiS. Kaczyński chce utrzymać władzę w partii. Kraj mniej go obchodzi. Bez partii po prostu go nie ma…

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


2. Tobiasz Bocheński. Idealny kandydat Kaczyńskego. Bez wodza nie istnieje. Wszystko mu zawdzięcza. Jest ultrakatolicki z silnym związkiem z Ordo Iuris, zatem niewybieralny dla kogokolwiek spoza kręgu betonu PiS, może częściowo Konfy i Pani Matysiak. Przy tym w polityce znaczy mniej, niż Duda 2015. Kandydat sterowalny, zależny, cudowny. Bez szans na prezydenturę. Ale z ogromnymi szansami na obronę status quo w PiS.

3. Karol Nawrocki. Konserwatywny historyk o zerowej rozpoznawalności. Można by postawić tezę, że to kandydat jeszcze lepszy od Bocheńskiego, ponieważ jest tym, co Kaczyńskim lubi najbardziej, czyli… absolutnie nikim. Jeśli wyjdziemy na ulicę i zapytamy ludzi o prezesa IPN odpowiedzią będzie „niemy krzyk” lub jak kto woli „głucha cisza”. Oczywiście, z każdego można zrobić kandydata, ale tu szanse są raczej mizerne, bo Pan Karol ma w sobie tyle charyzmy co ciągnik rolniczy na ugorze. A to jednak jest choć trochę potrzebne, by nie było kompromitacji. Kontrkandydatem ze strony PO (kim by on nie był) nie będzie bowiem ciamciramcia Komorowski ze swoim sztabem w sweterkach pamiętających podziemną Solidarność.

4. Lucjusz Nadbereżny. Najpierw sarkazm: musiałem przekopiować jego nazwisko, bo trudno je spamiętać… I to jest chyba główna wada tego kandydata. Wbrew pozorom, spełnia on większość kryteriów, które są PiS dziś potrzebne. Odnosi osobiste, polityczne sukcesy. Jest jednym z nielicznych prezydentów miasta z ramienia partii Kaczyńskiego. Unaocznia sukces Polski lokalnej, Polski, która wciąż jest – w dużej części – za PiS. Zwłaszcza tej wschodniej. Jest młody, energiczny, dość dobrze się wypowiada. Ma wszystko czego potrzebuje Kaczyński, by zrobić rozsądny wynik. Nie da się nim wygrać, ale da się nim scementować partię wokół idei, które są fundamentalne dla Jarosława. Czarny koń wyścigu…

5. Bogucki i Przydacz. Pozwolę sobie oba ta nazwiska opisać wspólnie, ponieważ to są groteskowe kandydatury na sytuację alarmową. Kiedy już wszystko będzie się waliło wyciągamy takiego Boguckiego czy Przydacza z kapelusza i rzucamy na żer elektoratowi. Zero szans, zero charyzmy, zero rozpoznawalności, zero politycznych umiejętności. Jednym słowem dwa zera, jakby Ziobry było mało…