Radziwiłł do dymisji? Tragiczna sytuacja w szpitalach

Lekarze wypowiadają klauzule opt-out. Placówki pracują w trybie awaryjnym, a niektóre wstrzymują przyjęcia – informuje Rzeczpospolita i podaje przykłady placówek, w których odczuwalny jest brak lekarzy.

Brak lekarzy odczuwalny jest w całej Polsce, ale prawdziwe problemy zaczną się po 31 grudnia. Wówczas zakończy się okres wypowiedzenia klauzuli opt-out, która umożliwia lekarzom pracę powyżej 48 godzin w tygodniu i dyżurowanie nawet kilka dób z rzędu (48 godzin to dozwolona w Kodeksie pracy liczba godzin pracy wraz z nadgodzinami).

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Jak informuje Ministerstwo Zdrowia, do 28 grudnia opt-out pozwalający na pracę powyżej ustalonych w kodeksie pracy 48 godzin w tygodniu złożyło 3528 lekarzy, w tym 1877 rezydentów. Porozumienie Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy uważa, że wypowiedzeń było co najmniej tysiąc więcej. – Jednak już tych 3,5 tys. lekarzy to nawet połowa tych, którzy mogli wypowiedzieć klauzulę. Zgodnie z rejestrem lekarzy Naczelnej Izby Lekarskiej w szpitalach pracuje obecnie 23 062 lekarzy, z których spora część zatrudniona jest na pół etatu, a blisko 75 proc. na umowy cywilnoprawne – tłumaczy dr Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.

– To konsekwencja polityki ministra Radziwiłła polegającej na gaszeniu pożarów benzyną – ostrzega Maria Ochman, przewodnicząca Krajowego Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ Solidarność. I dodaje, że za chwilę dojdzie do sytuacji, w której szef resortu nie będzie mógł zrzucić odpowiedzialności na dyrektorów, samorządowców czy samych lekarzy.

Trwająca od listopada akcja wypowiadania klauzul opt-out to odpowiedź rezydentów, a później także specjalistów, na bierność resortu zdrowia, który nie tylko nie spełnił ich postulatów (zwiększenie nakładów na służbę zdrowia do 6,8 proc. PKB w ciągu trzech lat), ale wręcz oskarżył ich o narażanie zdrowia pacjentów.

Źródło: Rzeczpospolita