Sąd swoje a prokuratura swoje. Kierowca Szydło złamał przepisy, ale może uniknąć odpowiedzialności

Na początku lipca sąd stwierdził, że winnym wypadku limuzyny Beaty Szydło w Oświęcimiu w 2017 r. był kierowca seicento, Sebastian K. Postępowanie jednak umorzono.

Jednocześnie sąd wysłał zawiadomienie do prokuratury o możliwości złamania przepisów przez kierowcę BOR, który wiózł byłą premier. Kolumna Szydło wysyłała bowiem sygnały świetlne, nie miała jednak włączonych sygnałów dźwiękowych. W świetle przepisów oznacza to, że samochody BORu nie były pojazdami uprzywilejowanymi. Dlatego nie mogły wyprzedzać na skrzyżowaniu i przekraczać podwójnej ciągłej linii.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Prokuratura Okręgowa uznała jednak, że nie będzie prowadziła postępowania w sprawie kierowcy rządowego pojazdu wiozącego byłą premier. – Prokurator podjął jedyną możliwą […] decyzję – przekazał rzecznik prasowy.