Szokujące! Starosta z PiS blokuje rozwój turystyki w górach.

Tatrzański Park Narodowy żąda demontażu kolejki na Kasprowy wierch. Powód? Polskie Koleje Linowe mają zagranicznego akcjonariusza! Janusz Ryś, prezes PKL w rozmowie z Wirtualną Polską ujawnia skalę hejtu i złości ze strony zakopiańskich urzędników.

“Jesteśmy gotowi na milionowe inwestycje dla narciarzy: podgrzewane kanapy, naśnieżanie na Hali Goryczkowej, ale lokalne władze utrudniają nam każdą próbę uzyskania zgód na inwestycje. Powiedziano nam, że jako zagraniczni inwestorzy nie jesteśmy godni tego robić”  – powiedział szef PKL i ujawnił jak jest traktowany przez Górali.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


“Starosta tatrzański cały czas wypomina mi, że PKL ma zagranicznego akcjonariusza. Jakby miało to przeszkadzać w realizacji inwestycji, takich jak choćby odbudowa tarasu widokowego na Kasprowym Wierchu. Zapowiedział mi, że on to będzie blokował” – twierdzi prezes i pyta: “Niegodni? No nie wiem jak spółka ma bardziej zasłużyć na szacunek lokalnych władz, skoro w ostatnich latach wpłaciliśmy 16 mln podatków do kasy regionalnej i ponad 30 mln zł do budżetu państwa.”

Ryś wylicza, że wyciąg narciarski z drewnianymi siedzeniami na Hali Goryczkowej powinien już dawno być zastąpiony 4-osobową wygodną kanapą. Jego zdaniem braki w infrastrukturze powodują, że ośrodek przegrywa z konkurencją “słowacką” i “alpejską”. Przy podobnych cenach tam standard usług jest znacznie lepszy. Tu wszelkie inwestycje są blokowane przez urzędników i park narodowy.

Skąd wzięły się emocje? Chodzi o sprawę repolonizacji kolejki, która została sprywatyzowana we wrześniu 2013 roku. Kasprowy i kilka innych ośrodków narciarskich należały wówczas do PKP SA, a koleje chciały się pozbyć biznesu. 215 mln zł, wyłożył fundusz inwestycyjny Mid Europa Partners. Ówczesna opozycja grzmiała, że transakcja to przekręt, spisek i zdrada. “Powrót kolei linowej na Kasprowy Wierch w polskie ręce” zapowiedział w kampanii wyborczej Jarosław Kaczyński. Po zwycięskich dla PiS wyborach do akcji odzyskiwania włączył się starosta powiatowy Piotr Bąk, lider Prawa i Sprawiedliwości w Zakopanem. Tygodnik “Polityka” komentował, że kolejkę próbowano “przejąć na wydrę”, czyli podbijając stawki czynszów dzierżawy budynków i gruntów. A nuż zagraniczny fundusz zniechęci się i odda za złotówkę. W sierpniu tego roku starosta Bąk złożył ofertę odkupienia kolejki. Proponowanej kwoty nie ujawniono, jednak oferta została odrzucona przez akcjonariusza PKL.

W rozmowie z WP Janusz Ryś odniósł się do sprawy repolonizacji: – Przypomnę, że to samorządowcy poszukiwali inwestora gotowego wyłożyć pieniądze na transakcję. W statucie spółki zapisano, że wejdzie ona na giełdę w Warszawie. Wówczas sami Polacy będą mogli stać się współwłaścicielami PKL, ponadto pula akcji trafi do samorządów. Nasz plan pozostaje aktualny – deklaruje.

A na konflikcie tracą turyści. Sezon narciarski jeszcze trwa.

Źródło: Wirtualna Polska