To jednak nie Rosjanie?! Za aferę mailową odpowiada… współpracownik Dworczyka?!

Od kilku dni związane z PiS media grzmią o tym, że Rosjanie przeprowadzili cybernetyczny atak na Polskę. Jarosław Kaczyński miał nawet powiedzieć w Sejmie, że w Moskwie powstał cały plan wojny z naszym krajem.

– Analiza naszych służb oraz służb specjalnych naszych sojuszników pozwala na jednoznaczne stwierdzenie, że atak cybernetyczny został przeprowadzony z terenu Federacji Rosyjskiej. Jego skala i zasięg są szerokie – stwierdził Jarosław Kaczyński.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Problem w tym, że prawda jest bardziej prozaiczna.

– Wątek „rosyjskiego ataku” całkowicie upada. To wewnętrzna sprawa środowiska Dworczyka. Do ustalenia są motywacje osoby, która ujawnia te maile. Najprawdopodobniej doszło do jakiegoś konfliktu, niekoniecznie na tle politycznym – pisze „Gazeta Wyborcza”.

Dziennik dodaje także, że u podłoża całej afery może tkwić obawa polityków PiS, że są podsłuchiwani przez… polskie służby podporządkowane PiS. Gdy funkcjonariusze odpowiedzialni za bezpieczeństwo w sieci chcieli szkolić rządowych urzędników, pokazując im konieczność używania poczty w domenie gov.pl, słyszeli w odpowiedzi: Czy chcecie nas śledzić?