“Wraz z PiS obudziło się w Polsce siermiężne chamstwo. Ksiądz mówiący o opozycji, że to banda przygłupów, prawicowy dziennikarz nazywający feministki pasztetami z wąsem, knajacki język Pawłowicz czy Ziemkiewicza. Dawniej taki był folklor publicznej toalety. Dziś to blask władzy” – napisał Przemysław Szubartowicz.
“Zdaniem Staniszkis partia Kaczyńskiego porwała za sobą społeczny margines, którego jedynym argumentem był zawsze argument siły – PiS ośmielił lumpiarstwo – ludzi, którzy na co dzień wystają na placach małych miasteczek bez żadnych perspektyw. Ich agresja znalazła racjonalizację” – skomentowała to jedna z internautek.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
“PiS jest przecież konglomeratem różnych sił: pobożnych starszych pań, małorolnych z Podkarpacia i Chicago, kiboli, drobnomieszczan z byle jaką edukacją; ludzi przegranych na różne sposoby, choćby tylko w wyobrażeniach własnych.” – ocenia z kolei PiS profesor Zbigniew Mikołejko. O politykach PiS mówi tak: “Z racji wieku, braku edukacji, atawistycznego trwania przy kulturze “ziemi i krwi” oni są trochę jak talibowie”.
“To działa na tę część elektoratu PiS, która składa się z nieudaczników, którzy uważają, że należy im się lepsze miejsce w społeczeństwie. I nawet jeśli go nie dostaną, cieszy ich upadek innych” – podsumowuje profesor Mikołejko.