Podwładna Ziobry będzie bronić niezawisłości. Kpina w biały dzień

Źródło: Twitter

„Bogaty dorobek orzeczniczy” nie wystarczy

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Wiceminister sprawiedliwości u Ziobry, dyrektor Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, z której doszło do wycieku ponad 50 tysięcy danych, wreszcie sędzia Sądu Najwyższego, wskazana przez nową KRS. To najważniejsze punkty w zawodowym życiorysie Małgorzaty Manowskiej, która została wskazana przez prezydenta na stanowisko pierwszej prezes SN.

W lutym w zarządzanej przez nią Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury doszło do wycieku danych. Z serwerów uczelni do internetu przedostały się informacje o 52 tysiącach osób związanych z wymiarem sprawiedliwości i organami ścigania. Sprawą zajęła się prokuratura.

Jeszcze przed wskazaniem Manowskiej na pierwszego prezesa, w czasie, kiedy Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego dokonało wstępnego wyboru kandydatów, Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia” w oparciu o zestaw kryteriów przygotowało ranking i oceniło „12 sędziów, którzy chcą się ubiegać o stanowisko pierwszego prezesa SN”. Ranking został podzielony na 11 kategorii, ale trzy ostatnie to kwestie, które miały być „do wyjaśnienia podczas Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego” i tych Iustitia nie oceniła.

Według zestawienia stworzonego przez Iustitę, Manowska spełnia warunki w jednej kategorii – dotyczącej „bogatego dorobku orzeczniczego”.

Źródło: tvn24.pl