Profesor Marcin Matczak, prawnik z Uniwersytetu Warszawskiego w dosadnych słowach przedstawił sposób, w jaki PiS atakuje środowisko LGBT.
– Używanie psiego gwizdka może prowadzić do tresury nie tylko psów, ale też ludzi. A najgorszą możliwą tresurą, i w świecie psim, i ludzkim, jest tresowanie do nienawiści – pisze na łamach „Gazety Wyborczej” prof. Matczak.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
– U nas (…) psi gwizdek jest używany wobec społeczności LGBT+. Kiedy tym gminom, które przyjęły uchwały o „strefach wolnych od LGBT”, odmówiono finansowania europejskiego, minister Ziobro, korzystając z Funduszu Sprawiedliwości, przekazał dotację trzykrotnie wyższą niż suma, o którą gminy te wnioskowały do organów Unii. Jakiego języka użyto w czasie konferencji prasowej upamiętniającej to wydarzenie? Minister mówił głównie o potrzebie obrony tradycyjnych wartości rodzinnych i o ludziach, którzy tych wartości odważnie bronią, a następnie są za tę obronę brutalnie atakowani przez złe, europejskie siły. Komunikat zatem był taki: „Wspieramy finansowo obronę polskiej rodziny” – dodaje prawnik.
„Psi gwizdek” to nazwa rodzaju propagandy. Język „obrony praw”, który adresaci odbierają jako zachęcający do nienawiści. Inni nie rozpoznają jego nienawistnego charakteru, tak jak nie słyszą ultradźwięków emitowanych przez gwizdek używany do tresury psów. https://t.co/psdMysaSyg
— Marcin Matczak (@wsamraz) August 29, 2020