Podczas wczorajszego „szczytu” europejskich partii skrajnej prawicy, jaki miał miejsce w Warszawie, szczególną uwagę zwróciła obecność liderki Frontu Narodowego, Marine Le Pen.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Zaledwie cztery lata temu Jarosław Kaczyński zarzekał się, że z Le Pen nie współpracuje, bo ta jest zbyt blisko związana z Putinem.
– Wszelkiego rodzaju sugestie, że my chcemy sami czy z panią Le Pen, z którą mamy tyle wspólnego mniej więcej, co z panem Putinem, wyprowadzać Polskę z Unii Europejskiej, są po prostu oszustwem, manipulacją i niczym więcej. Są nadużyciem. Każdy, kto się posługuje tego rodzaju stwierdzeniami, po prostu kłamie, manipuluje, wprowadza w błąd opinię publiczną – powiedział w 2017 r. lider PiS.
Ale politycy PiS już bez problemu potrafią przedstawić myśl Prezesa, we właściwym (czyli obecnie obowiązującym), świetle.
– Bardzo się cieszymy, że pani Le Pen również przez te lata zbliżyła się do tych idei, które jako europejska prawica, europejscy konserwatyści głosimy. Błądzić jest rzeczą ludzką – stwierdził bez drgnienia powieki Radosław Fogiel, rzecznik PiS.
– Pani Marine Le Pen, w przeciwieństwie do wielu polityków tworzących Europejską Partię Ludową albo europejską socjaldemokrację, nie pracuje w żadnej z rosyjskich spółek energetycznych i to myślę, jest odpowiedź na to pytanie. To znana przypowieść o drzazdze i belce – dodał.
Prawda, jakie to proste i przewidywalne?