NIK wjechał do Czarnka na pełnej…. Już wiadomo, że z ministrem będzie źle

Tego się nikt nie spodziewał a na pewno nie spodziewał się Przemysław Czarnek. Tuż po pojawieniu się w mediach szczegółów afery willowej, gdzie okazało się, że minister rozdawał znajomkom pieniądze na nieruchomości, do drzwi ministerstwa edukacji zapukała Najwyższa Izba Kontroli. Marian Banaś nie bierze jeńców.

Dokumenty, jak dowiadujemy się nieoficjalnie, zabezpieczono a zawierają rzeczy tak bulwersujące, że NIK będzie musiał prawdopodobnie zawiadomić prokuraturę i to nie w jednej sprawie a w kilku. Ciężar zarzutów może więc być potężny. Mowa o niezgodnym z prawem rozdawnictwie pieniędzy, grubych milionów.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Zarzuty, które może postawić NIK nie przedawniają się, jeśli nie będą aktualnie ścigane. O tym mówi wprost konstytucja. Czarnek może więc na wiele lat trafić do więzienia i nie będzie to przyjemny pobyt. Jeśli pójdzie na pełną współpracę, może oszczędzi sobie połowy wyroku, ale sąd będzie bezwzględny. Dlaczego?

Bo minister wykazuje się ciągle arogancją i brakiem skruchy. Nie pomoże mu zmienianie zasad programu już po podpisaniu umów. Zresztą takie działanie może być uznane za… nieważne.

PiS ma z Czarnkiem wielki kłopot.