Dramatyczna sytuacja na Ukrainie spowodowała, że rząd PiS zaczął kupować uzbrojenie na prawo i lewo. Nie kłopocząc się o rachunki. Problem w tym – co jest normą w przypadku rządów Zjednoczonej Prawicy – nie zadawano sobie pytania, czy kupowana broń jest nam naprawdę potrzebna.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Tylko w Korei Południowej niedługo nasze długi mogą sięgnąć… 100 mld złotych. Za te pieniądze ma zostać sfinansowany zakup 1000 czołgów, 600 haubic, ponad 280 wyrzutni rakietowych i 48 lekkich samolotów bojowych FA-50. Skala zaciągniętych długów jest tak gigantyczna, że jak podaje “Rzeczpospolita” banki w Korei prawie wyczerpały swoje możliwości finansowania eksportu broni (sic!).
Do tych wydatków należy doliczyć koszt zakupu broni amerykańskiej, takiej jak choćby myśliwce F-35 czy czołgu Abrams. To także ciężkie miliardy złotych.
Taka skala zakupów wynika nie tylko z zagrożenia militarnego, jakie stanowi Rosja. Wynikają one przede wszystkim z tego, że od 2015 r. rząd PiS całkowicie lekceważył potrzeby modernizacji Wojska Polskiego. Nie dbano także o rozwój polskiego przemysłu obronnego. Więc kiedy pojawiło się prawdziwe wyzwanie, broń trzeba było kupować wszędzie, gdzie się tylko da, bez oglądania się na cenę.
Pozostaje jednak pytanie o odpowiedzialność polityczną za tak fatalną politykę. Jej skutkiem są nie tylko gigantyczne długi, ale i dzisiejsza słabość Wojska Polskiego.
Na szczęście jesienią będziemy mogli wystawić rachunek za tak skandaliczną politykę.