Jeśli jest jakaś sprawa, z którą nie radzi sobie Ministerstwo Klimatu, to będzie to na pewno cena energii elektrycznej. Zamiast wprowadzać rozwiązania, które w krótkim czasie obniżyłyby cenę prądu, minister Paulina Hening-Kloska brnie w absurdalny model, który wprowadził PiS. O co chodzi?
W Polsce koszty produkcji energii należą do jednych z najwyższych w Europie. To efekt ośmiu lat niszczenia energetyki przez PiS i na to Hening-Kloska nie miała oczywiście wpływu. Można jednak, w bardzo krótkim czasie, wprowadzić rozwiązania które zmniejszą cenę energii o 10-20%. To lokalna produkcja i konsumpcja energii w ramach wspólnot energetycznych, zwiększenie wykorzystania energii z odnawialnych źródeł energii oraz zmniejszenie uzależnienia od wielkich koncernów energetycznych. Te rozwiązania są gotowe i czekają w ministerstwie klimatu od kilku miesięcy. Minister Hening-Kloska nie chce się jednak tym zajmować, woląc promować kandydatów Trzeciej Drogi w wyborach samorządowych i idzie na łatwiznę.
„Mogę obiecać, że ceny będą akceptowalne prawie dla wszystkich. Dla tych, którzy potrzebują pomocy, będzie bon energetyczny” – powiedziała minister Hening-Kloska w Polsacie. To fatalna zapowiedź, oznacza bowiem kompletny brak zrozumienia istoty rzeczy.
Z wypowiedzi minister wynika wprost, że będzie drożej! „Ceny akceptowalne prawie dla wszystkich” to sformułowanie oszukańcze, które ma uspokoić wyborców, ale w rzeczywistości kryje się pod nim brak działań. A bon energetyczny to najgłupsze z możliwych rozwiązań, bo zamiast rozwiązywać problem, tworzy nowy!
Dobra wiadomość jest taka, że nad nowym programem dla energetyki pracują ludowcy – miejmy nadzieję, że im się to uda, inaczej Polska pogrąży się w spirali podwyżek cen.