Rozliczenia PiS są potrzebne. Tu nie chodzi o zemstę

Prawo i Sprawiedliwość straciło władzę pół roku temu. Od tego czasu partia Kaczyńskiego dała się poznać jako siła całkowicie antypaństwowa.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– Jarosław Kaczyński, gdziekolwiek by się nie pojawił, tam dowodzi, że Tusk działa na szkodę państwa i narodu, przypisując mu wszystkie swoje grzechy, zgodnie z dobrze znaną psychologom zasadą projekcji – zauważa Katarzyna Lewicka na łamach portalu NaTemat.pl.

– PiS wykorzystuje zatem wilcze prawo opozycji i  – jak za czasów demokracji szlacheckiej – tworzy obóz malkontencki, którego głównym zadaniem jest nieustanna krytyka i przeciwstawianie się planom rządzących. Gdy ci idą w prawo, to lamentujemy, że nie w lewo. A jak idą w lewo, to źle, że nie w prawo – dodaje dziennikarka.

Zdaniem Lewickiej w dużym mierze dzieje się tak, bo rozliczenia PiS idą niezwykle ślamazarnie. – A w kwestii rozliczeń potrzeba powagi, szybkości i sprawstwa. Nie spektaklu – posiedzenia komisji śledczych, audyty i kolejne raporty pokontrolne NIK nie wystarczą – lecz efektów. Wyborcy obecnej władzy oburzali się tym, co robił PiS przez ostatnich osiem lat, często dzień w dzień opadały im ręce, łapali się z głowy. Już nie chcą się oburzać, tylko zobaczyć winnych na ławie oskarżonych – przypomina.