Gdzie są pieniądze z miesięcznic?

Ochrona miesięcznic katastrofy smoleńskiej pochłaniała olbrzymie koszty. Zimą ub. roku Fakt jako pierwszy alarmował, że koszt bezpieczeństwa jednego wydarzenia to kilkaset tysięcy złotych. Stąd wyliczenie, że na miesięcznice poszły miliony. Teraz dane policji wskazują na coś innego!

Dziennikarze portalu OKO.press alarmują, że doszło do dziwnej “redukcji” kosztów, do których wcześniej przyznawały się Komenda Główna Policji i Komenda Stołeczna policji. O jakie kwoty chodzi?

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Nagle z 6 mln zł zostało zaledwie… 847 tys. zł. Pierwsza kwota wzięła się z uśrednienia kosztów ponoszonych na ochronę miesięcznic począwszy od 10 maja 2010 r. Od tego momentu, każdego 10. dnia kolejnego miesiąca, aż do kwietnia br. politycy PiS organizowali uroczystości rocznicowe na Krakowskim Przedmieściu. Wyliczono, że mogło to pochłonąć ok. 7 mln zł. Swoje dane udostępniała również policja. Od października 2015 r. do marca 2017 r. zabezpieczanie miesięcznic miało kosztować 1,47 mln zł – tak odpowiedziała KGP na pytania posła Cezarego Tomczyka z Platformy Obywatelskiej.

Posiłkując się danymi z KSP OKO.press informowało, że od kwietnia 2017 r. do listopada 2017 r. na ochronę miesięcznic podatnik wydał 3,65 mln zł. Po dodaniu tych wyliczeń do sum uzyskanych przez posła Tomczyka, łatwo można wyliczyć, że przez dwa lata ochrona uroczystości rocznicowych Smoleńska pochłonęła ok. 5,1 mln zł. To jeszcze nie wszystko. Kwota nie uwzględnia kosztów ściągnięcia policjantów spoza stolicy – 870 tys. zł. Łącznie ponad 6 mln zł.

Tu jednak zaskoczeniem jest dokument udostępniony przez Cezarego Tomczyka. KGP poinformowała parlamentarzystę, że od 2015 r. do lutego 2018 r. było to zaledwie 847 tys. zł! Gdzie wyparowały pozostałe koszty? Tego dotąd policjanci nie wyjaśnili.

Źródło: OKO.Press, Fakt, Twitter