Skandaliczne słowa posłanki PiS do dziennikarza. Zastrasza?

“Uważaj, bo się doigrasz” – usłyszał dziennikarz “Gazety Wyborczej” od posłanki Prawa i Sprawiedliwości. Paweł Wroński przekonuje, że nie chce traktować tego jako atak na swoją osobę. Ale… co oznaczają te słowa?

Do wymiany zdań doszło w czasie emocjonalnej dyskusji na temat ustawy o Służbie Zagranicznej i głosowaniach nad poprawkami. “Na końcu stołu funkcjonowała taka grupka posłów PiS: Krystyna Pawłowicz, Dominik Tarczyński, Iwona Arent. Przy stole obok siedział Andrzej Halicki z PO” – powiedział Paweł Wroński w rozmowie z Onetem. – “Zażartowałem sobie w stronę posła Halickiego, mówiąc: “Moglibyście się dogadać z PiS, że zagłosujecie za jakąś ich poprawką, to może oni choć raz, przez pomyłkę, zagłosują za waszą.”

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Na te słowa najpierw miał zareagować poseł Tarczyński z PiS krzycząc: “A kim pan jest, żeby doradzać PO?”. Następnie posłanka Arent zapytała “kim w ogóle jest” dziennikarz. Przedstawił się więc imieniem i nazwiskiem, dodając, że pracuje dla “Gazety Wyborczej”. Na to kobieta miała odkrzyknąć: “Ty, gościu, uważaj, bo się doigrasz!”

Sytuację starała się uspokoić jej partyjna koleżanka, Joanna Lichocka. Apelowała do posłów PiS, by się uspokoili. Dziennikarz twierdzi jednak, że do jego uszu nadal dolatywały wypowiadane niejako do siebie słowa Iwony Arent: “Wyborcza, cyngiel, kto go tu wpuścił, dlaczego on tu siedzi”.

Wroński traktuje sytuację “w kategoriach komicznych”. My w tragikomicznych.

Źródło: Onet, Twitter