Kiedy Kurski wyrzuci Pereirę z pracy za sfałszowane SMSy?

Podwójne standardy szczujni z Woronicza. Kurski chroni hejtera?

Krzysztof Breja, szef kampanii wyborczej największej partii opozycyjnej w Polsce, był nielegalne podsłuchiwany i kontrolowany przez służby specjalne PiS. Sfałszowaną korespondencję, w celu osiągnięcia korzyści politycznych, emitowało TVP. Odpowiada za to m.in. Samuel Pereira. Jacek Kurski, prezes TVP, powinien go natychmiast zwolnić, ale tego nie robi.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Analizując sprawę pod względem karnym, emitowanie sfałszowanych a do tego nielegalnie pozyskanych prywatnych wiadomości tekstowych z telefonu szefa kampanii wyborczej Platformy Obywatelskiej, było realizowane w grupie i w porozumieniu. Inicjatorem tych działań jest prawdopodobnie polityk PiS. Jednak odpowiedzialność za całą akcję spada również na TVP i na Jacka Kurskiego.

Według naszych informatorów jest on aktywnym uczestnikiem wielu kontaktów i ustaleń z Nowogrodzką. Dlatego chroni hejtera Pereirę, uciekając w ten sposób od odpowiedzialności karnej. A paragrafów na winę nie zabraknie.

Mowa bowiem podejrzeniu działania w zorganizowanej, działającej z premedytacją i w porozumieniu grupie, której celem było osiągnięcie określonych korzyści oraz pozbawienie Krzysztofa Brejzy zaufania niezbędnego dla sprawowania funkcji publicznych a w szerszym kontekście pozbawienie Platformy Obywatelskiej szans wyborczych. To są bardzo poważne zarzuty i jeśli zostanie to właściwie udowodnione, to wiele osób z układu medialnego PiS może zostać skazanych na lata więzienia.