Do niedawna nikt w Polsce nie słyszał w Łukaszu Mejzie. Dziś jednak ten poseł PiS stał się symbolem wszelkich nieprawidłowości, kumoterstwa i partyjniactwa, z jakimi mamy do czynienia w Polsce rządzonej przez Kaczyńskiego.
Kaczyński musi więc znaleźć winnego tej sytuacji. Bo przecież zapewne nie przyjdzie mu do głowy że kariera posła Mejzy mogła zaistnieć tylko w takiej strukturze jak Prawo i Sprawiedliwość. Którą sam przecież stworzył.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Winnego nie musiał długo szukać, sam się napatoczył. To Adam Bielan. Mejza jest bowiem politykiem marionetkowej Partii Republikańskiej, stworzonej przez Bielana.
– Problem jest polityczny, ponieważ mamy do czynienia z przedstawicielem małego, kieszonkowego ugrupowania, które się nazywa Republikanie. Ono jest niezwykle radykalne w lobbowaniu swoich politycznych interesów i stoi murem za ministrem Mejzą. W kuluarach politycznych mówi się, że dochodzi do bardzo ostrego sporu między środowiskiem Republikanów a PiS-em – zauważył senator Jan Maria Jackowski związany z Prawem i Sprawiedliwością.
Najwyraźniej Kaczyński uznał, że Bielan będzie wygodnym kozłem ofiarnym, który odpowie za całą aferę. Ten zaś próbuje się bronić.
– Sądzę, że ich klimat jest bardzo napięty. Bardzo, bardzo. Przypuszczam, że obaj bardzo ostro grają. Jarosław Kaczyński jest politykiem, który lubi mieć pod palcem absolutną sterowność w zarządzaniu tym obozem. Ale od początku, od 2019 r., ta większość była bardzo krucha – opisuje dworskie intrygi Jackowski.
Nam pozostaje jedynie mieć nadzieję, że cała afera związana z posłem Mejzą spowoduje, że większość rządowa PiS rozsypie się jak domek z kart.