Kompromitacja „słynnego” agenta – nabrał wody w usta

Tomasz Kaczmarek znany jako „agent Tomek” ma poważne kłopoty. Kontrola finansowa przeprowadzona przez urząd wojewódzki w Olsztynie wykazała spore nieprawidłowości w księgowości prowadzonego przez Tomasza Kaczmarka stowarzyszenia.

Tomasz Kaczmarek to słynny „agent Tomek”, były funkcjonariusz CBA. W 2010 r., w wieku 34 lat, zdecydował o odejściu ze służby na emeryturę. Często gościł w mediach i urósł do roli bohatera środowisk związanych z PiS. W 2011 r. dostał się do Sejmu z listy tej partii w okręgu kieleckim. Mandatu poselskiego zrzekł się w lutym 2015 r.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Teraz na jaw wychodzą szczegóły jego działalności. Okazuje się, że nie tylko prowadzone przez niego domy samopomocy za pieniądze z publicznych dotacji korzystały z usług firm związanych z nim i jego żoną, ale zastrzeżenia dotyczą też m.in. kosztownych usług prawniczych, zakupu literatek, skąpych majteczek dla „najbardziej potrzebujących”, czy dokumentów, według których do fiata ducato rzekomo dało się wlać 176 litrów paliwa. (Wszyscy kierowcy są w szoku!)

Tomasz Kaczmarek obiecywał zwołać konferencję prasową, na której wszystko wyjaśni, ale na razie milczy.

Sprawę szczegółowo opisał portal Onet, który podał też ciekawe tłumaczenia Tomasza Kaczmarka udzielane urzędnikom. Nas szczególnie ubawiło jedno: 312 literatek i kieliszków do szampana zdaniem Kaczmarka służyło do… nauki zasad savoir-vivre. Jak widać i publiczne pieniądze trzeba umieć przepuszczać z klasą.

Źródło: Onet