Szokujące doniesienia dotyczące z teczki męża prezes Trybunału Konstytucyjnego.

Szokujące informacje z teczki TW – ambasadora RP w Berlinie Andrzeja Przyłębskiego: ktoś z jego bliskich brał udział w typowaniu go na agenta SB – informuje Gazeta Wyborcza.

Z esbeckiej teczki Andrzeja Przyłębskiego wynika, że gdy w 1979 r. SB w Koninie wytypowała ówczesnego studenta nauk politycznych UAM w Poznaniu, werbujący go oficer napisał, że Przyłębski “od dzieciństwa był politycznie wychowywany przez aktualnego rezydenta Wydz. III. Z ważniejszych przeżyć każdorazowo zwierza mu się, oczekując od niego rady”. Kim był Rezydent? To najwyższa kategoria agentury w hierarchii ówczesnych i obecnych służb specjalnych. Rezydent w otoczeniu Przyłębskiego miał pseudonim “Stanisław”, ale nie wiadomo, kim dokładnie był dla swego “wychowanka”, który przybrał pseudonim “Wolfgang”.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Gazeta Wyborcza pisała, że po upadku PRL Przyłębski został osobowym źródłem informacji Zarządu Wywiadu Urzędu Ochrony Państwa (dziś Agencja Wywiadu). Do pracy dla służb wywiadowczych przygotowywany był już w chwili werbunku. Bezpieka postanowiła go pozyskać, bo miał wyjeżdżać na Zachód. Plan werbunku zrealizowano dopiero w 1991 roku. Wiele przesłanek wskazuje na to, że użyto do tego specsłużb. GW ujawniła, że oficerem Zarządu Wywiadu UOP był obecny wiceprezes TK Mariusz Muszyński.

Po publikacjach Gazety Wyborczej Muszyński nie zajął stanowiska. A Przyłębscy wszystkiemu zaprzeczyli i zagrozili Gazecie sądem i prokuraturą.

Sprawa zatajenia przez Przyłębskiego współpracy z SB wybuchła w marcu 2017 r. W lipcu 2017 r. pion lustracyjny IPN oczyścił Przyłębskiego z zarzutu kłamstwa lustracyjnego.

Przyłębski uważa, że sprawy nie ma. “Fakt mej rzekomej współpracy z SB w r. 1979 został definitywnie i jednoznacznie wyjaśniony przez prokuratora IPN w Krakowie (…), sprawa jest zamknięta, a dalsze nękanie mej osoby będzie skutkowało procesami sądowymi wobec pana i pana gazety” – napisał pod koniec października w liście cytowanym przez Gazetę Wyborczą.

Dziennikarze po lekturze teczki “Wolfganga” 7 listopada zadali Przyłębskiemu kolejne pytania: czy zapoznał się z zawartością swojej teczki? Czy zidentyfikował osobę kryjącą się pod pseudonimem “Stanisław”? Jak ocenia jej realny wpływ na swoje wybory życiowe?

Nie otrzymali odpowiedzi. Pok kolejnej publikacji W Gazecie Wyborczej Andrzej Przyłębski przekazał PAP swoje oświadczenie, w którym napisał m.in.: “Nie jestem i nigdy nie byłem agentem służb specjalnych, co zostało potwierdzone przez IPN. Data mojego wyrejestrowania została wybrana przez oficera SB, wobec wcześniejszej odmowy współpracy”.

Źródło: Gazeta Wyborcza