Sztandarowy program wiceministra Patryka Jakiego „Praca dla więźniów” sprawił, że w 2017 roku zbiegło 255 osadzonych, prawie stu więcej niż rok wcześniej – informuje portal Money.pl. Wielu nadal jest na wolności.
Zbigniew wyszedł z firmy, przeskoczył przez płot, wsiadł do czekającego i odpalonego auta. I szybko odjechał. No i tyle go widzieli. Nikt nie zareagował, bo wszyscy się go bali, choć skazany był za to, że nie płacił alimentów. Do odsiadki miał dwa lata. To już trzecia ucieczka w tym zakładzie. Jak się okazało skazani w skrytce na terenie zakładu chowali telefon. Kierownik firmy w Wykrotach unikał odpowiedzi na pytania dziennikarzy. Nie chciał nawet przyznać, że w jego firmie w ogóle pracują więźniowie. Zrobiła to Służba Więzienna, a ucieczkę potwierdziła rzecznik instytucji.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Jak wynika z informacji Money.pl, od 1 stycznia do końca lutego zbiegło z miejsca pracy poza terenem jednostki penitencjarnej 32 osadzonych. 22 zastało zatrzymanych, czyli 10 dalej chowa się przed policją.
Skazani za lekkie przestępstwa pracują, podatnicy oszczędzają. To był plan programu „Praca dla więźniów”. Tymczasem w 2017 roku wzrosła liczba więźniów, którzy z pracy nie wrócili do zakładu karnego. Było ich 255. Rok wcześniej 161 skazanych.
Do tej pory na wolności przebywa 57 uciekinierów.
Patryk Jaki, wiceminister sprawiedliwości tłumaczył, że skoro rośnie zatrudnienie skazanych, to siłą rzeczy rośnie liczba tak zwanych oddaleń z miejsca pracy. Podkreślał, że liczba pracujących wystrzeliła, a liczba więźniów, którzy nie wracają do zakładu tylko nieznacznie urosła. Mówił wprost, że z samej statystyki nie można robić sensacji.
Źródło: Money.pl