Śledztwo w sprawie wypadku z udziałem byłej premier Beaty Szydło trwa już ponad rok i nadal nie ma finału. Rosną za to jego koszty. Jak ujawniło Radio Zet, prokuratura wydała na nie już ponad 154 tys. zł.
Najwięcej pieniędzy, bo 60 tys. zł, pochłonęły ekspertyzy i opinie biegłych z zakresu techniki. Pozostałe koszty to m.in. badania czarnych skrzynek z rządowej limuzyny, a także wydatki na dojazd na przesłuchania ponad 100 świadków.
Ale to nie koniec. Sprawa będzie miała dalszy ciąg przed sądem. W marcu prokuratura skierowała wniosek o umorzenie postępowania przeciw Sebastianowi K., kierowcy seicento, z którym zderzyła się rządowa limuzyna, podejrzanemu o nieumyślne spowodowanie wypadku.
Reklamy
Do kolizji doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Przypomnijmy: rządowe auto nie miało ubezpieczenia AC.
Źródło: Radio ZET