Brudziński tłumaczy się z akcji Policji w domu współpracowniczki OKO.press: nie poinformowała, że jest dziennikarzem

Polowanie na media.

Policjanci z Komendy Rejonowej Policji w Warszawie przyszli z nakazem przeszukania do domów dziennikarza i operatorki portalu OKO.press. To oni zarejestrowali i opisali akcję aktywistów na koncercie rosyjskiego chóru w Bydgoszczy.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– Byli po cywilnemu. Mnie nie zastali w domu, a operatorce przy domofonie przedstawili się, że są z wydziału do spraw młodocianych. Myślała, że chodzi o jakaś sprawę z dzielnicy. (…) Potem się okazało, że policjanci, którzy przyszli do operatorki, są z Komendy Rejonowej Policji Warszawa VI, a działają na zlecenie Policji Bydgoszcz Szwederowo – wyjaśnia dziennikarz portalu Robert Kowalski.

Jak dodał Kowalski policjanci „odmówili pokazania nakazu przeszukania, ograniczyli się tylko do szybkiego przeczytania jego treści, nie chcieli też poczekać na przybycie prawnika”. – Nie podali, na jakiej podstawie prawnej mogą przeszukać jej mieszkanie. Zastraszali operatorkę, że jak nie wyda im nagrania, zabiorą jej cały sprzęt, który jest jej narzędziem pracy. Wydała im materiał na pendrive – opisuje dziennikarz.

Po wyjściu na jaw skandalicznej akcji policjantów szef MSWiA napisał na Twitterze, że wstępnie dowiedział się, jakoby kobieta w trakcie wizyty funkcjonariuszy „nie poinformowała, że jest dziennikarzem”.

Źródło: Press / Twitter