Małe rodzinne sklepy padają jak muchy. W maju ubyło ich prawie tysiąc

Małe rodzinne sklepy znikają z polskiego krajobrazu. Zamiast nich powstają sieci. To efekt zakazu handlu w niedziele i zmieniających się przepisów. Ludzie mają dość niestabilnego prawa oraz tego, że urzędnik może decydować o każdym aspekcie funkcjonowania małej firmy.

W ciągu ostatniego roku ubyło aż 27 tysięcy firm związanych z handlem detalicznym, wynika z rządowego raportu GUS. Tylko w maju 2019 zamknięto ich blisko tysiąc. To prawdziwy dramat, bo Polacy zamiast rozwijać przedsiębiorczość, zmuszani są do zatrudniania się w obcych sieciach albo emigracji.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Fatalna sytuacja z małymi firmami to kolejny efekt rządów PiS oraz sytuacji rynkowej. Tymczasem wprowadzając zakaz handlu w niedzielę środowisko PiS opowiadało, jak to rozwinie się polski handel. Morawiecki, wtedy wicepremier, opowiadał, że zakaz nie będzie miał żadnych negatywnych konsekwencji dla gospodarki, bo przecież „można kupić chleb w sobotę, a nie w niedzielę, a buty w piątek”.

A jednak tak nie jest. Na zakazie najbardziej zyskują stacje benzynowe i sieci handlowe, bynajmniej nie polskie. Czy właśnie to lobby stoi za wprowadzeniem ustawy?

źródło: Money.pl