Sędzia Stanislaw Zabłocki o absurdach projektu dot. głosowania korespondencyjnego

“Dużo sił poświęciłem w swoim życiu na współpracę przy budowie demokratycznego, transparentnego systemu wyborczego. Dlatego tak trudno mi pogodzić się z tym, co – być może lada chwila – zdarzy się z tym systemem. Na stronie internetowej Sejmu pojawiły się autopoprawki do druku Nr 314 – bardzo to przejmująca lektura dla prawnika. Kilka tylko szczegółów. Po oddaniu głosu wyborca ma wrzucać kopertę zwrotną do zwykłej skrzynki pocztowej (!). Kto zagwarantuje jej doręczenie w integralnym stanie?” – napisał sędzia Stanisław Zabłocki.

“Jak będzie mógł wyborca sprawdzić, czy do tego doszło? Ma być tworzona jedna obwodowa komisja wyborcza na całą gminę albo całą dzielnicę. W Warszawie jest to w niektórych wypadkach kilkaset (!) tysięcy mieszkańców. To członkowie tej komisji mają wrzucać koperty z głosami, dostarczanymi “transzami” przez pocztę, do urny (ta urna to chyba będzie wielkości pół sali, jeśli założyć w miarę przyzwoitą frekwencję wyborczą?), a po zakończeniu wpływu kopert zwrotnych mają przystąpić do obliczania wyników.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Ciekawe, ile to będzie w tych warunkach trwało? A kto nam zagwarantuje, że skoro do koperty zwrotnej wraz z kopertą z głosem, wyborca ma – zgodnie z opublikowanym projektem – dołączyć osobiście podpisane oświadczenie z wszystkimi danymi personalnymi i PESELEM , nie nastąpi – przy czyjejś złej woli lub choćby i przy najlepszej woli, ale przy olbrzymim zmęczeniu i zdenerwowaniu (skądinąd całkiem zrozumiałym wobec konieczności pracy w warunkach zagrożenia epidemiologicznego) członków komisji – naruszenie zasady tajności głosowania? Dodajmy, że świetle tych nowych unormowań rola Państwowej Komisji Wyborczej jest czysto dekoracyjna.

Zachowano jej byt chyba tylko po to, aby można było powiedzieć, że istnieje taki organ. W rzeczywistości wszystkie istotne decyzje ma podejmować – według projektu – minister do spraw aktywów państwowych. Kto będzie w stanie zaufać wynikom tak przeprowadzonych wyborów? Jaka będzie legitymacja elekta? Celowo koncentruję się tylko na kilku technikaliach, bo przecież na temat niekonstytucyjności trybu wprowadzania tych zmian i na temat innych kwestii o bardziej fundamentalnym charakterze, powiedziano już prawie wszystko.

Gdy zapoznałem się z tym kolejnym – i to dosłownie w ciągu ostatnich paru dni – prezentowanym nam zestawem pomysłów legislacyjnych, udałem się do wiadomego zakątka biblioteki, aby przypomnieć zarówno sobie, jak i moim Przyjaciołom, Znajomym i Niezajomym z FB, fragment z “Rozważań nad pierwszym dziesięcioleciem historii Rzymu Liwiusza” Niccolo Machiavellego , który tamże, w księdze II, rozpoczyna Rozdział XXII od słów: „O tym, jak często rządcy państw mylą się w swych sądach, wiedzą najlepiej ci, którym dane jest śledzić z bliska ich obrady.

Jeśli w obradach takich nie uczestniczą ludzie wielkiej mądrości, to podejmowane na nich uchwały urągają nieraz zdrowemu rozsądkowi. A ponieważ w republikach zepsutych do ludzi wielkiej mądrości wszyscy odnoszą się wrogo – szczególnie w czasie pokoju – z powodu zawiści lub nadmiernej ambicji, zyskują tam uznanie mylne sądy dyktowane przez ogół lub przez ludzi, którzy nad dobro społeczności przekładają jej względy” (Niccolo Machiavelli „Wybór pism”, w opracowaniu Krzysztofa Żaboklickiego i z wstępem Jana Malarczyka, PIW 1972, s. 456-457)” – dodaje Zabłocki.