Czy do operacji fałszowania podpisów Marka Jakubiaka wykorzystano wiedzę z systemu inwigilacji Pegasus?

Dzisiejsza Gazeta Wyborcza ujawnia, że operacja zbierania podpisów dla Marka Jakubiaka zaczęła się 10 marca w Warszawie. Na Facebooku pojawiło się wtedy ogłoszenie o zatrudnieniu osób za stawkę 40 złotych za godzinę. Co ciekawe, ogłoszenie było sformułowane po rosyjsku i zachęcało do pracy przy… przepisywaniu książki. Istotny jest jednak moment pojawienia się ogłoszenia. Nieprzypadkowy.

Do przepisywania list poparcia Marka Jakubiaka zatrudniono cudzoziemców z Rosji, Białorusi i Ukrainy. Jednego dnia mieli fałszować do 18 tysięcy nazwisk. Sam Jakubiak zaprzecza, by cokolwiek o tym wiedział.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Jednak kluczowa dla całej operacji jest data. Pierwsze informacje o tym, że opozycja rozważa pomysł, by zbojkotować wybory prezydenckie, pojawił się w mediach dopiero w okolicach 17 marca. Jednak ktoś musiał tydzień wcześniej wiedzieć, że taki pomysł jest rozważany. Czy wiedza ta pochodziła z systemu Pegasus pozostającego w gestii organów rządowych, którym inwigilowani mogą być czołowi polscy politycy? Pegasus to system szpiegujący, którym można infekować telefony komórkowe i komputery. Jest w stanie wykradać wiadomości, podsłuchiwać rozmowy i kontrolować położenie namierzanej osoby. W Polsce posiada go CBA.

Hipotetyczny scenariusz wydarzeń mógł wyglądać więc tak:

  1. Pozyskanie informacji o planach opozycji o wycofaniu się z wyborów,
  2. Poszukiwanie “kandydata”, który mógłby stanąć do wyborów prezydenckich, ustalenie warunków,
  3. Szybka organizacja przepisywania list poparcia w sieci,
  4. Dostarczenie list do PKW.

A dla kogo operacja z podpisami dla Jakubiaka byłaby korzystna, kto jest jej beneficjentem? Niewątpliwym beneficjentem jest środowisko układy władzy, gdyby bowiem kandydaci opozycji solidarnie wycofali się z wyborów, miałoby ono osobę, które pełni rolę wyborczego “słupa”, który legalizuje cały proces. Kto więc stoi za zaplanowaniem całej akcji i jej przeprowadzeniem? Kto zdecydował o wykorzystaniu środowisk rosyjskojęzycznych?

źródło: Gazeta Wyborcza / Twitter