Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów rozważa dochodzenie w sprawie promocji kandydata PiS na prezydenta Andrzeja Dudy przez portal tvp.info. Miało się to odbywać bez wyraźnego wskazania, że są to materiały promocyjny pochodzący od Komitetu Wyborczego Dudy. Do informacji dotarł portal Wieści24. Kandydat PiS nie przyznaje się, aby miał coś wspólnego z portalem, który uchodzi za hejterski.
Przestępstwo, o którym mowa, jest czynem zabronionym z art. 507 ustawy z dnia 5 stycznia 2011 r. – Kodeks wyborczy.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
W TVP.info zatrudnieni są m.in. skazani za fake newsy Samuel P. i Michał R. Ten drugi jest byłym rzecznikiem partii Andrzeja Dudy.
Wśród ofiar P. i R. jest były szef Policji Marek Działoszyński. Pracownicy TVP doprowadzili do dymisji szefa policji publikując zmyślone informacje i nagrania, na których rzekomo miał być syn komendanta.
Informacje kolportowali następnie za pośrednictwem hejterskich kont, których administracją zajmował się Samuel P. Są to m.in. promowane przez PiS profile w mediach społecznościowych d48 / tv48 / tvn48.
Prokuratura ustaliła, że rewelacje P. i R. nie mają żadnego oparcia w faktach.
– Dziś jestem po wygranych procesach z dziennikarzami. Muszą przeprosić za kłamstwa i zapłacić poważne sumy. Ale oni tego wszystkiego nie wymyślili. Ktoś wtedy celowo wprowadził mnie do tej wojny. Czemu? Może dlatego, że uczciwi policjanci zaczęli wyjaśniać szereg przestępstw, które miały miejsce w tym rejonie: przejęcia gruntów, podpalenia, pobicia. Może chciano pokazać tym policjantom, że każdego gliniarza można zniszczyć, nawet komendanta głównego? – powiedział TVN24 Działoszyński.
Według byłego Komendanta za oskarżeniami pod adresem jego i syna stał bogaty i wpływowy biznesmen z Lubuskiego. Miał motyw. Na początku swojej kariery Działoszyński zamknął go za handel kradzionymi samochodami.
Portal TVP.info kolportuje m.in. pseudo-sondaże Social Changes. Wyniki śledztwa ws. podejrzanej pracowni opublikował portal Oko.press.
– Według informacji dostępnych w KRS firmę założono w 2014 roku. W Internecie jednak nie ma żadnych wzmianek na temat innych badań zrealizowanych przez ośrodek. Nic. Zero. Na ich stronie internetowej znaleźć można tylko adres i numer telefonu. W jaki sposób realizują swoje badania? Czy mają swoją platformę i do niej rekrutują? I czy w ogóle to robią? Właścicielem Social Changes jest Marek Wojciech Grabowski. Grabowski jest jednocześnie prezesem Fundacji Mamy i Taty, czyli prawicowego NGO, który „wsławił” się między innymi kampanią „Nie zdążyłam zostać mamą„, walką z rozwodami oraz osobami homoseksualnymi. Sam Marek Grabowski często udziela się w mediach (TV Republika, TV Trwam etc.), ostatnio był też gwiazdą posiedzenia Parlamentarnego Zespołu na rzecz Polityki i Kultury Prorodzinnej. Opowiadał tam między innymi, że „w Wielkiej Brytanii podczas edukacji seksualnej prowadzący rozbierają się i na sobie prezentują reakcje fizjologiczne”. Skąd bierze takie informacje? Nie wiadomo. Nie wiadomo również, skąd swoje dane czerpie jego firma Social Changes, ponieważ nie jest zrzeszona w żadnej organizacji ośrodków badawczych, w tym najważniejszej w Polsce, czyli OFBOR (Organizacja Firm Badania Opinii i Rynku). Oznacza, że nikt nie kontroluje nie tylko metodologii ich badań, ale nawet tego, czy w ogóle posiadają zaplecze techniczne, by cokolwiek badać. Na przykład, czy mają internetową bazę ankietowanych. Jak to się mówi – usługi weryfikuje rynek, a w tym wypadku rynkiem jest powiązany z rządem portal wPolityce.pl. Badanie zlecone, usługa wykonana, klient zadowolony. Fundacja Mamy i Taty, czyli starsze dziecko Grabowskiego, rozpowszechnia badanie na swoim fanpejdżu, choć nie chwali się tym powiązaniem – opisywał wyniki śledztwa portal Oko.press.
Źródło: Oko.press / TVN 24 / własne