Krew na rękach.
W poniedziałek 25 maja zmarł dr Andrzej Szaniawski. To lekarz, którego w areszcie wydobywczym trzymano za pierwszych rządów Zbigniewa Ziobro w resorcie sprawiedliwości.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Dr Szaniawski został oczyszczony z zarzutów, ale areszt zniszczył mu życie. Za trzymanie rok w areszcie wydobywczym lekarz dostał zaledwie 450 tys. złotych odszkodowania.
Policjanci pojmali go w drodze do lekarza. Dzień wcześniej upadł i złamał sobie szczękę.
– Dopominałem się, żeby coś mi z tą szczęką zrobili, bo ból był taki, że wytrzymać się nie dało. Nie słuchali, nie dali leków przeciwbólowych – opowiadał doktor Szaniawski.
Dopiero po kilku dniach konsultacja i diagnoza: konieczna jest operacja. Tyle tylko, że zrobili ją dopiero po miesiącu, kiedy szczęka się już zrosła i trzeba ją było na nowo łamać.
Po źle leczonym złamaniu żuchwy została mu niedoczulica warg, stracił też parę zębów. – Aż wstyd się zwierzać. Najgorsze, że nie mogę jeść jak człowiek, więc robię to w ukryciu, tylko przy żonie. Zakładam sobie śliniaczek, a Marzenka pilnuje, żeby jedzenie było drobno pokrojone – mówił w 2015 roku dr Szaniawski.
Resort Ziobry oskarżał lekarza o przyjęcie 2 tys. złotych w 2000 roku za wystawienie fałszywej opinii lekarskiej dla piekarza z Ostrołęki, skazanego za spowodowanie wypadku.
Lekarza obciążały zeznania Bożeny B., znanej w Ostrołęce oszustki.
– Ta sprawa była całkowicie absurdalna. Bożena B. zeznawała, że doktor Szaniawski przyjął kasę. Opisywała, że wkładało mu się pieniądze do kieszeni fartucha. Problem w tym, że on nigdy nie nosił fartucha, taki miał zwyczaj – mówi Maria Ejchart, która z ramienia Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka występowała jako przedstawiciel społeczny w sprawie przeciwko lekarzowi.
Źródło: Newsweek