Pocałunek śmierci: Macierewicz wyszedł z szafy, Duda w panice

Antoni Macierewicz od dziesięciu lat nie potrafi wydać raportu na temat katastrofy w Smoleńsku. Odstrasza on raczej elektorat, niż przyciąga – przynajmniej ten centrowy, który tak bardzo jest potrzebny zdesperowanemu Dudzie. Jeśli Macierewicz publicznie o sobie przypomina w czasie kampanii wyborczej, to znak, że w sztabie Andrzeja Dudy nikt nad niczym nie panuje. Wyjmowanie Macierewicza może bowiem spowodować, że elektorat słabnącego prezydenta stopnieje szybciej niż śnieg w pełnym słońcu na wiosnę.

Macierewicz włączył się tym razem w dyskusję o chamskiej hołocie. Takim oto określeniem poczęstował Polaków Jarosław Kaczyński w Sejmie. Antoni Macierewicz chciał go tłumaczyć, ale nie na wiele się to zdało – nie da się obronić wyzwisk.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


No i wypowiedź w czasie kampanii wyborczej, gdy Duda próbuje skrobać resztki poparcia na dnie elektoralnej beczki, brzmi fatalnie. On raczej odstrasza ludzi a co bardziej trzeźwy wyborca PiSu pyta: Antek, gdzie ten cholerny raport! Miały być rewelacje, ruskie mgły, bomby, trotyl a nie ma nic!

Wypowiedź Macierewicza to dla Dudy przysłowiowy pocałunek śmierci. Bo z Macierewiczem wracają duchy Misiewiczów oraz innych młodych chłopców z otoczenia byłego już ministra obrony narodowej. Wraca szaleństwo smoleńskie i wszystko co negatywne w polityce na trumnach. Duda nie chciał się tam znaleźć, ale Macierewicz zabrał go na siłę…

Prezent dla opozycji.