Grozi nam poważne ograniczenie demokracji
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Jeśli rząd PiS zdecyduje się wprowadzić w Polsce stan wyjątkowy, będzie mógł zakazać zgromadzeń, protestów i cenzurować prasę. Nie ma to nic wspólnego ze stanem klęski żywiołowej, o którego wprowadzenie w związku z pandemią od wiosny apelują eksperci prawni, RPO i opozycja.
Czy władza wprowadzi w Polsce stan wyjątkowy? Będą czołgi na ulicach? Co planuje Jarosław Kaczyński? Na te pytania od kilku dni próbują odpowiedzieć kolejni publicyści i komentatorzy. Wszystko przez „orędzie” prezesa PiS z 27 października 2020. Ogólnopolskie protesty po haniebnym wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji Kaczyński sprowadził w nim do ataku na Kościół katolicki. A atak na Kościół do ataku na polskość.
Kaczyński – już w butach wicepremiera odpowiedzialnego za bezpieczeństwo – w tonie niebezpiecznie podobnym do gen. Wojciecha Jaruzelskiego, oświadczył, że obowiązkiem państwa i obywateli jest „obrona polskich kościołów”. Za wszelką cenę.
„Boję się, że ta sytuacja zostanie wykorzystana do tego, by w poważny sposób ograniczyć nasze prawa i wolności obywatelskie” – powiedział Rzecznik Praw Obywatelskich. Adam Bodnar ostrzegał, że rządzący w reakcji na protest mogą planować wprowadzenie w Polsce stanu wyjątkowego.
Źródło: oko.press