Dziennikarskie prostytutki wysługują się władzy?

Nie tylko tajny fundusz opłacania dziennikarzy. Wśród niektórych przedstawicieli tego zawodu panuje niesamowite wręcz poddaństwo władzy. Przykładem może być powielanie nieprawdziwej narracji o legalności obostrzeń, wprowadzonych rozporządzeniem premiera. Nie trzeba jednak być prawnikiem ani ekspertem, by zrozumieć treść kilku paragrafów konstytucji i ustaw.

Dziennikarskie prostytutki, bo trudno to określić inaczej, pracują w różnych mediach. I różnymi powodami tłumaczą swoje zachowanie w nieoficjalnych rozmowach. Od wykonywania polecenia szefa poprzez mam rodzinę na utrzymaniu. Nie rozumieją, że czasem są sprawy ważniejsze od michy czy spłaty raty za leasing samochodu. Brak kręgosłupa moralnego może przerażać.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Chociaż jest jeszcze inne wytłumaczenie. W świecie mediów krąży plotka, że z CBA wyciekła lista współpracowników, opłacanych z funduszu operacyjnego. Być może tędy, przynajmniej do niektórych dziennikarzy, trafiają spore pieniądze, których “brakuje” w kasie?

Ktoś, kto jest na takiej liście, nie tylko zarabia ale i znajduje się na tak zwanym haku. Metoda stara jak świat, powielona przez współczesne służby specjalnej troski z metod UB czy SB.