„Gazeta Wyborcza” opisuje przypadek czwórki przyjaciół, którzy prosto z parku trafili na komendę policji w Ustrzykach Dolnych.
– Policjant mnie podduszał. Przed radiowozem rzucił mnie na ziemię, uderzyłem się w głowę. Wepchnęli nas do radiowozu. Mnie, Sebę i Ulę, moją dziewczynę – opowiada dziennikarzom jeden z zatrzymanych, Sebastian Wojtuń.
Reklamy
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
– Wszedł jeden z policjantów, włożył rękawiczki i dostałem „z liścia” w twarz i pięścią w brzuch. Potem kazali mi się rozebrać do naga. Powiedziałem, że nie będę się rozbierał. W końcu musiałem. Nago robiłem przysiady – dodaje.
Mimo skandalu, funkcjonariusze nie zostali nawet zawieszeni. Zdaniem policji nie ma bowiem do tego podstaw prawnych.
Źródło: Gazeta Wyborcza