Wydawałoby się, że w szóstym roku rządów Prawo i Sprawiedliwość nauczyło się, że gigantyczne państwowe inwestycje kończą się równie gigantycznym fiaskiem. Tak było choćby w przypadku polskiego samochodu elektrycznego, czy też budowanego w szczerym polu Centralnego Portu Komunikacyjnego.
Ale najwyraźniej na tym nie koniec pojawia się właśnie nowy projekt, który skalą przebija wszystkie poprzednie. No i oczywiście kosztować będzie krocie.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Mowa tutaj o trasie drogi wodnej E-40, długiej na 2 tys. kilometrów i mającej połączyć Bałtyk z Morzem Czarnym. Koszt, to bagatela 90 mld złotych. Gdyby ten projekt został zrealizowany, nieodwracalnie zniszczyłby ekosystemy polskich rzek.
– Ich realizacja wiązałaby się z dewastacją przyrody na niewyobrażalną skalę. Sama budowa pierwszego elementu kaskady Wisły, czyli stopnia wodnego w Siarzewie, spowodowałaby całkowite zniszczenie (trwałe zalanie) obszaru Natura 2000 – Włocławska Dolina Wisły i częściowe zniszczenie dwóch innych obszarów – Nieszawskiej Doliny Wisły oraz Doliny Dolnej Wisły. Zniweczyłaby wysiłki na rzecz przywrócenia ciągłości ekologicznej Wisły. Pełna realizacja Programu spowodowałaby utratę lub degradację łącznie kilkunastu obszarów Natura 2000 – pisze w swoim raporcie o planowanej rządowej inwestycji jedno ze stowarzyszeń ekologicznych.
– Zwolennicy E-40 nie potrafią przedstawić sensownych finansowych wyliczeń, dysponują tylko życzeniowymi fantazjami. Nie potrafią powiedzieć, skąd wziąć wodę do napełnienia nowych kanałów kopanych przez Mazowsze i Podlasie – przecież w naszej części Europy brakuje opadów – by połączyć Wisłę i Bug. E-40 przynosiłaby straty, bo taniej i z mniejszym śladem emisyjnym jest wozić towary koleją, zresztą nie ma za bardzo czego E-40 transportować. Zatem na E-40 zarobią tylko ci, którzy ją zbudują” – pisze z kolei o tej planowanej inwestycji tygodnik “Polityka”.
Naprawdę, można odnieść wrażenie, że Jarosław Kaczyński jest ostatnim polskim politykiem wierzącym w PRL. To wtedy właśnie powstawały równie absurdalne projekty inwestycji. Wszyscy wiemy czym i jak to się skończyło.