Zamach na media.
PiS nie potrafi tworzyć własnych mediów, a jedynie przejmuje znane i istniejące już marki. Dziś celem jest TVN, do którego uciekają widzowie rządowej TVP, ale podobna sytuacja miała miejsce 16 lat temu.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Przed wyborami w 2005 roku PiS nie miało własnych mediów. Do czasu, gdy pseudoprawica zaatakowała liberalno-konserwatywny wówczas tygodnik „Gazeta Polska”.
„Gazeta Polska” była dziełem Piotra Wierzbickiego. Pod jego kierownictwem tygodnik był wolnościowym-liberalnym periodykiem, podobnym do bliskiego UPR Janusza Korwin-Mikkego „Najwyższego Czasu!”, ale stroniącym od zaangażowania politycznego.
Jednym z pracowników gazety był Tomasz Sakiewicz. Jakim sposobem Sakiewicz przejął gazetę?
Na początku 2005 roku przyprowadził nowego inwestora. Była nim współpracująca niegdyś z KGHM spółka King & King.
Sytuacja wewnątrz redakcji zaczęła wrzeć po propozycji jaką „domorosły Rywin” złożył swojemu przełożonemu. Całe zajście oraz zapowiedź zakończenia współpracy z dziennikarzem, ówczesny naczelny opisał w tekście „Przychodzi Sakiewicz do Wierzbickiego”.
Artykuł ten nigdy jednak nie trafił na łamach „Gazety Polskiej” do kiosków. Było to spowodowane interwencją Sakiewicza w drukarni i podmienieniu wydania bez wiedzy Wierzbickiego. Wydrukowanych zostało zaledwie kilka egzemplarzy a do oficjalnej dystrybucji trafiła wersja zmieniona, pozbawiona tekstu naczelnego.
Sam Wierzbicki nie miał już nigdy okazji pożegnać się z czytelnikami na łamach swojego pisma. Co ciekawe, objęciu funkcji naczelnego przez Sakiewicza sprzeciwiało się King & King. W jednym momencie spółka, którą on sam sprowadził stała się jego największym wrogiem. Przedstawiciele K&K podobnie jak wszyscy przeciwnicy Sakiewicza zostali okrzyknięci „ruskimi agentami” i posądzeni o wszystko co najgorsze.
Piotr Wierzbicki, który sprzeciwił się Sakiewiczowi i jego metodom stracił gazetę, którą stworzył. Sam Wierzbicki pucz opisuje w ten sposób:
Gdy p. Sakiewicz ma chrapkę na “Gazetę Polską”, może to wydawać się śmieszne. Gdy w piśmie rozesłanym udziałowcom twierdzi, że to on mianował Piotra Wierzbickiego redaktorem naczelnym „Gazety Polskiej”, może to wydawać się śmieszne. Gdy te działania wpisują się we wrogą akcję wymierzoną w niezależność “Gazety Polskiej”, to nie jest śmieszne.
Przeżyliśmy już w naszej historii dwie takie próby: raz w roku 1993, gdy napaści “nieznanych sprawców” towarzyszyła agresja prokuratury, drugi raz, gdy GP próbowali rozbić miłośnicy “Naszego Dziennika”. Dzięki postawie naszych czytelników, dziennikarzy i udziałowców przetrwaliśmy.
Wolno sądzić, że tym razem idzie i o linię polityczną GP, i o pieniądze, że amatorom “przejęcia” GP chodzi i o to, abyśmy w przeddzień wyborów skapitulowali wobec promoskiewskich, antyamerykańskich i antyeuropejskich narodowych katolików, i o to, byśmy pisali pod dyktando potężnych spółek.
Źródło: NaTemat